czwartek, 29 maja 2014

I znów ruina...

Będąc któregoś majowego dnia na spacerze nad Bugiem, wypatrzyłam coś takiego. Wyobraźcie sobie, że ktoś ma to cudo w ogródku!  I, jak mi się zdaje, nie za bardzo ma na nie pomysł... 
Oj, ja bym już wiedziała co z tym zrobić :-)





Niestety zdjęcia niezbyt udane, bo dzień był ponury i dżdżysty...
 Ale myślę, że jednak oddają mój zachwyt :-)
Przy najbliższej okazji wybiorę się tam znowu i sprawdzę, jak te ruiny prezentują się w czerwcu!


środa, 28 maja 2014

Wieści z ogrodu


Właśnie zdałam sobie sprawę, że ostatnie fotki z ogrodu, które wrzuciłam na bloga są już mocno nieaktualne...  Każdą wolną chwilę poświęcam na pielenie i inne zabiegi pielęgnacyjne i nawet nie zauważyłam, że wiosna w zasadzie to już przeminęła... 
O ile tulipany w tym roku kwitły rekordowo długo (ponad miesiąc) to czosnki ozdobne przekwitły w przeciągu kilku dni :-( podobnie kaliny i lilaki. Nie zdążyłam nawet ich uwiecznić w pełnej krasie...
Na szczęście irysy  w tym roku zakwitły obficie :-) 
Na razie tego nie widać, ale przy murze posadziliśmy pnące róże i clematisy. Mam nadzieję, że się jakoś przebiją przez ten gąszcz i nie zostaną zagłuszone. Przy murze pociągnęliśmy druty, po których będą się wspinały pnącza. Moim zamierzeniem jest subtelne przesłonięcie muru, tak aby gdzieniegdzie wystawały z poza roślinności jego fragmenty.  Czy mi się to uda, zobaczymy...                                                                              


Clematisy już niemal całkiem przesłoniły ogrodowe stożki.
Muszę pamiętać by na wiosnę przesadzić z przed domu ostróżki, bo zupełnie zdominowały tę małą rabatkę. Za kilka dni zaczną kwitnąć, to dopiero będzie widok!
Póki co widać, że tu jeszcze nie dotarłam z motyką ;-)
 

 

Przy okazji zdradzę wam mój patent na sadzenie roślin w glinianych donicach. 
Jak duża by ta donica nie była, to z nastaniem letnich upałów ziemia w niej wysycha o wiele szybciej niż w donicy plastikowej. Ja jednak plastiku nie znoszę, a glinę kocham :-)
Dlatego zawsze sadzę rośliny uprzednio wyłożywszy glinianą donicę plastikowym workiem. W worku (na przykład na śmieci) robię otwory odpływowe na dnie i układam warstwę drenażu. Następnie wsypuję ziemię. Ale nigdy nie wsypuję jej prosto z worka... Zawsze do podłoża ogrodniczego, czyli torfu, wsypuję wiadro ziemi z mojego ogrodu i wiadro piasku z piaskownicy :-) Do tego dodaję odpowiednio odmierzoną ilość nawozu wolnodziałającego i całość dokładnie mieszam w taczce. Dopiero w takiej mieszance rośliny mają szansę ładnie wyglądać przez cały sezon :-) Ja w tym roku jestem mocno opóźniona z sadzeniem roślin pojemnikowych...Cóż zrobić, gdy czasu ciągle mało...Ale może mój patent jeszcze się komuś przyda :-)




WARZYWNIK

W warzywniku spędzam najwięcej czasu. Ciągle coś sieję, dosadzam i oczywiście pielę, bo chwasty rosną tu najokazalej, chyba przesadziłam z obornikiem...  :-)
Kiedy już mam wrażenie, że się obrobiłam z robotą, zawsze okazuje się, że muszę zaczynać od początku... 
Ile ja już razy zadawałam sobie pytanie po co mi to wszystko???
Zaliczyłam też kilka porażek. Na przykład truskawki. Posadziłam jesienią cztery odmiany, pięknie się przyjęły i już miałam nadzieję, na piękne zbiory, kiedy okazało się, że ubiegły mnie pędraki. I to jakie!!! Wielkości połowy małego palca. Normalnie brzydziłam się wybierać je gołą ręką... Ale kury się ucieszyły...
W każdym razie moje truskawki zostały zdziesiątkowane. Na jesieni zastosujemy nicienie do walki z tymi paskudami. Niestety te potwory to cena jaką muszę płacić za starodrzew w ogrodzie...












Kończę już na dziś. Mam nadzieję, że pogoda wkrótce się ustabilizuje. Nas na szczęści ominęły (odpukać) wszelkie kataklizmy poza niewielkim gradem, ale  całkiem niedaleko od nas nie było już tak dobrze. W Sarnakach spadł grad wielkości dużych paznokci, a w Siemiatyczach pozrywało dachy... Nie wspomnę już o Kotlinie Kłodzkiej... 
W każdym razie życzę wszystkim słoneczka!

sobota, 24 maja 2014

Dzień jak codzień...


 W zasadzie to powstrzymam się od komentarza... Wspomnę tylko, że nasze kury codziennie muszą znosić takie uściski i już się przyzwyczaiły...
Zwróćcie też uwagę na zdjęcie na którym Antoś zapragnął napić się mleka ;-)
Pozdrawiam i zapraszam na fotorelację z zagrody!