niedziela, 19 października 2014

Miechunka i nowy dom...

Czekała na swój moment od ubiegłej niedzieli... Już myślałam, że się zmarnuje, bo nie miałam na nią czasu, a Antek wprost przeciwnie... bardzo pracowicie rozrywał czerwone baloniki i wyciągał z nich malutkie "jabłuszka" za każdym razem gdy mijał pęk miechunek :-)
Wreszcie znalazłam jednak chwilę i z pozostałych gałązek uwiłam wianek, który zawisł potem na wysokości gwarantującej mu bezpieczeństwo przed Antosiem :-)




Widać, że Antoś nie próżnował i przynajmniej połowa lampioników została już "napoczęta" :-)

***
Muszę się pochwalić, chociaż obiecywałam sobie, że nie bedę zawalała bloga zdjęciami z budowy...
Zakończyliśmy jeden etap budowy! Mury i stropy gotowe! Teraz czekamy na ekipę cieśli, by postawili nam dach! Na razie wygląda to tak:


Pozdrawiam!


środa, 15 października 2014

Dynie, kompost i inne ogrodowe migawki...

Piękną mamy jesień w tym roku! Słonko przygrzewa, cieplutko, aż chce się coś robić. My wychodzimy z domu kilka minut po 8 i wracamy gdy się ściemnia :-) Podstępem muszą zwabiać Młodego do domu na obiad, bo nie chce w ogóle do domu wchodzić... Więc korzystając z pięknych okoliczności przyrody, niespiesznie robimy sobie coś tam w ogrodzie i powoli przygotowujemy się do zimy...
Kilka dni temu mieliśmy w Niemojkach pierwsze jesienne przymrozki, które zważyły liście dyniom. Nastał więc czas na dyniobranie. Zbiory w tym roku były dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Pomimo bardzo późnego wysiewu dyń (początek czerwca), plon mamy nadzwyczaj udany!
Robimy też pomału porządki na warzywnych rabatkach, wyrzucamy resztki warzyw i rozkładamy nasz "kompost" (mieszanina obornika, kurzaka i kompostu). Posadziliśmy czosnek, wzszedł już też szpinak na zbiór wiosenny. Na posianie czeka tylko czosnek niedźwiedzi.
Powoli też kończymy zbiory jabłek, choć w tej kwestii pozostaje pewien niesmak... Mimo, że w telewizji temat przycichł i nic się już od dawna o tym nie mówi, to sytuacja na rynku warzywno owocowym jest bardzo zła... Cały czas jest strach, że nie sprzeda się owoców, nie mówiąc już o cenie, która jest dużo niższa niż koszty wyprodukowania. Przez kilka, w gruncie rzeczy niepotrzebnych, decyzji naszych polityków, teraz cierpi cały sektor rolniczy, a potrwać to może bardzo długo...











 Zmykam teraz do grabienia liści :-) Strasznie to lubię :-) Miłego dnia!

poniedziałek, 6 października 2014

Niedzielne popołudnie

 ... spędziliśmy na rowerach. Późno wyjechaliśmy, więc wycieczka była bardzo krótka. Zajechaliśmy tylko do Łysowa, gdzie, jaki zwykle powzdychać musiałam do starych budynków gospodarczych należących niegdyś do dworu w Łysowie. Zawsze wzdycham... i zrozumieć nie mogę jak komuna doprowadziła do ruiny takie wspaniałe majątki... Mieć kupę kasy i doprowadzić takie coś do świetności... Otworzyć tu pensjonat... Byłoby fajnie :-)
Dworu w Łysowie już nie ma... Zostało tylko kilka kamieni i górka na której stał... Dzieciaki mają gdzie na sankach jeździć... Podobno posiadłość z resztkami dworu zakupiona została w 2003 roku przez pewną warszawiankę, ale nie wiem, czy te piękne budynki również...
 





 A z przejażdżki wróciłam z wielkim wiechciem miechunki zerwanej w przydrożnych krzakach :-)


Pięknego tygodnia!!!