czwartek, 21 maja 2015

Majowy ogród tuż przed zmierzchem

 Prawda jest taka, że w tym roku, ze względu na wszechobecne budowy (dom, wiata, remont stodoły), ze względu na rozkopane podwórze i praktycznie brak jakiejkolwiek nawierzchni utwardzonej, ze względu na zrujnowany trawnik, nasz ogród nie prezentuje się zbyt okazale... Tylko niewielkie wycinki ogrodu cieszą oko... Nie będę Wam pokazywać bałaganu, raczej skupię się na tych niewielkich fragmentach...
Zapraszam więc na wieczorny spacer po ogrodzie :-)










niedziela, 17 maja 2015

Czy my mamy pawie???

  Nie mamy :-) Ale czasem wpadają do nas w odwiedziny zza muru :-) Zwłaszcza jak dzieciaki robią zamieszanie, bo pawianty (tak je pieszczotliwie nazywamy) to strasznie ciekawskie stwory :-)
Mają jednak jeden feler - mieszkając z pawiantami za ogrodzeniem czujemy się jak na nieustającym meczy piłkarskim (kto słyszał pawia ten zapewne wie o co chodzi... znacie wuwuzelę?)

Mieliśmy dziś w planie grilla ze znajomymi, ale jak to w niedzielę- znów pada...
Pozdrawiam!

piątek, 15 maja 2015

Zaległości...


 No tak... zaległości w pisanu to ja mam i to duże...
Zacznę od tego, że w niedzielę Dzwoneczek urodziła białego koziołka. Witek nadał mu imię Jacuś.  Jacuś jest bardzo duży jak na swoje 6 dni życia. Biega już po wybiegu i próbuje skubać listki :-)
Teraz czekamy na Józefinę, która jest już tak gruba, że ledwo chodzi... To będą już chyba jej ostatnie dzieci, bo zestarzała nam się Józia. Już widać po niej te 6-7 lat (nie mam pewności ile dokładnie).


 

  Dom już nakryty i chwilowo nic się w nim nie dzieje. Dzieje się za to koło domu, bo powstaje wiata garażowa z częścią przeznaczona na drewutnię. Zarys już jest. Z lewej strony będzie garaż, a z prawej składzik drewna.


 I jeszcze kilka ujęć tuż przed burzą. Ten pomarańczowy dach to nasz dom widziany od strony torów kolejowych i pól uprawnych. Sporo mamy starych drzew. I to chyba najbardziej mi się tu podoba :-)







 Czesław bawi się w psa i chodzi z nami na spacery i do pracy w sadzie. Chodzi przy nodze lepiej niż którykolwiek z naszych dotychczasowych psów :-) Na zdjęciu poluje właśnie na murarki.... I to jest najmniejsze zło... gorzej jak poluje na myszy, bo przynosi je żywe do domu i wypuszcza... Ostatnio, podczas ścielenia łóżka, jedna wyskoczyła mi spod kołdry... Makabra. Żywe jaszczurki w domu też już przerabialiśmy... Więc jak Czesław poluje na pszczoły, to nie jest źle :-)

 I jeszcze nasz domek w innym ujęciu...

A w warzywniku...
Wszystko już zasiane, opielone było dwa tygodnie temu i powoli zaczyna znów zarastać... Sałaty, kalarepy, pory, selery już popikowane rosną na miejscach docelowych. Po ogrodnikach planuję wysadzić pomidory, paprykę, dyniowate i dalie.  Truskawki kwitną jak szalone i zapowiada się niezły zbiór. Podobnie porzeczki. Niestety mam też plagę mszyc... Jak co roku o tej porze zresztą... I mam też problem z brakiem miejsca na kwiaty... Mam nadzieję,ze w przyszłym roku ogarniemy się z budową na tyle, że będę mogła powiększyć ogród :-) Bo na razie, jak widać, to tylko zrujnowany trawnik mamy...
I jeszcze muszę donieść, że moje prowizoryczne inspekty i mini tunele foliowe w roli rozsadników sprawdziły się świetnie i nie będę już przeciążać parapetów w domu rozsadami, bo zupełnie nie ma to sensu!
Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za odwiedziny!!!

poniedziałek, 4 maja 2015

Odwiedziny Babci z ogrodem w tle

 Witajcie! Dopiero co kwitły zawilce w lesie, a już mamy maj... Czas biegnie, wprost galopuje... A ja, pomimo wysłania dzieciaków do przedszkola, wciąż jestem w niedoczasie :-) I tak jakoś zamiast mieć tego czasu więcej, to mam go mniej... Paradoks jakiś...

Przez ostatni tydzień gościła u nas Babcia Halina. Chłopaki mieli  małą dyspensę od przedszkola (chodzili tylko do obiadu) i spędzali czas ganiając z babcią po ogrodzie :-)
Tydzień zleciał bardzo szybko i dzięki pomocy babci mam teraz pół zamrażalnika pierogów (z soczewicą, ruskich, ze szpinakiem i z truskawkami), mam też opielony ogród i posiane warzywa. I posprzątane w domu. Cud normalnie :-)
 W warzywniku powstały 3 inspekty dzięki czemu mam w tym roku puste parapety. W domu wygrzewają się tylko pomidory, papryki i dyniowate. Reszta została wysiana do zimnych inspektów i wygląda na to, że to rozwiązanie idealne. Ale napiszę o tym może następnym razem :-)
A teraz mała fotorelacja z odwiedzin Babci :-)

Józefina tuż przed rozwiązaniem :-)



W tym roku to Antoś fascynuje się pszczołami :-)

Na drugim planie porzeczka krwista- zakwitła nam tak pięknie po raz pierwszy...


Witek ostatnio właśnie tak pozuje do zdjęć...

Czesław...

Póki co mini płotki się sprawdzają i rośliny nie wylewają się na trawnik



Pozdrawiam  i do zobaczenia niedługo, mam nadzieję... :-)