piątek, 20 lipca 2012
Domowa wędzarnia i co nowego w naszym "ogrodzie kuchennym"
Od niemalże roku, kiedy to znajomy Pan uwędził nasze kozie sery, marzy mi się własna przydomowa wędzarnia. Jednak zawsze, gdy wspominałam o tym Olafowi, słyszałam: Lepiej daj sery Panu Jankowi do uwędzenia... I tak odkładałam swój plan wciąż i wciąż na bliżej nie określoną przyszłość... Aż dostałam od mojego taty starą metalowa beczkę, która jemu wcześniej również służyła do wędzenia :-) Chociaż, jak się niedawno dowiedziałam, historia tej konkretnej beczki jest o wiele dłuższa i ciekawsza... Wspominając mimochodem mojemu bratu ciotecznemu, że mam zamiar ową beczkę zabrać z "terenu siedliska po Babci" usłyszałam historię kilku młodych chłopaczków, którzy w owej beczce staczali się z górki na pazurki :-) No cóż... być może mojemu synkowi też kiedyś przyjdzie taki pomysł do głowy, póki co jednak moja beczka znów robi za wędzarnię ;-)
I powiem Wam, że pomimo moich wielkich obaw, że zmarnuję wszystkie sery, że mi się rozpuszczą, będą niejadalne, czy nie wiem co jeszcze innego- wyszły po prostu wyśmienite!!! Okazało się, że wędzenie to na prawdę nic trudnego, nie ma się czego bać, a pilnowanie ognia i podkładani- to czysta przyjemność :-) Dla zainteresowanych podam, że nasze kozie gomółki wędzimy w temperaturze około 40 st C przez jakieś 6 godzin. Większe sery pewnie trzeba wędzić trochę dłużej, ale myślę, że to kwestia doświadczenia i wyczucia :-)
Nie pokazuję naszej wędzarni w "pełnej okazałości" bo na prawdę nie ma się czym chwalić. Zwykła wiejska wędzarnia z beczki- jakich pełno po wsiach :-) Ja jednak jestem bardzo dumna, że mam wreszcie własną i robienie serów kozich zyskało dla mnie nowy wymiar :-)
Na następny "ogień" pójdą ryby :-) Musze tylko wysłać męża na jakąś wyprawę wędkarską :-)
W dalszej części tego wpisu, chciałam Was zaprosić do mojego ogrodu warzywnego! Długo myślałam, że nic mi w tym roku nie wyjdzie... Na każdym kroku przegrywałam walkę, najpierw z wiosennymi chłodami, a później z wszędobylskimi chwastami! Dyniowate musiałam wysiewać w porywach do trzech razy!!! Byłam przekonana, że niektóre z warzyw w ogóle mi w tym roku nie wyjdą! I, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że mój warzywnik nie jest idealny- to ogólnie rzecz biorąc- jestem całkiem usatysfakcjonowana! :-)
Co prawda marchew, pietruszka, koper czy buraki są doprawdy pożałowania godne, a kapustę zeżarły robaki :-) to reszta prezentuje się całkiem nieźle!
Mam nawet kozią kwaterę, w której rosną buraki pastewne dla naszych zwierzaków na zimę :-)
I małe zielone ostre papryczki- doskonałe do nadziewania serkiem i marynowania!
To tyle na dziś :-) Chociaż wciąż mam w przygotowaniu mojego posta z wiejskimi specjałami do kuszania!!! Tyle, że najpierw mi to wędzenie wypadło :-)
Witam serdecznie wszystkich moich nowych gości!!! Cieszę się, że tak wielu z Was się u mnie podoba!!! Dziękuję za wszystkie zostawiane komentarze i maile!!!
Pozdrawiam!!!
no serki wyglądają bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuńwędzarnia jest dowodem na to, ze mozna cos...z niczego...ew za marne grosze, a skoro piszesz ze podkładanie do ognia to czysta przyjemność tym satysfakcja wieksza :):) A ogródek calkiem , całkiem, u mnie tez jakas makabra w tym roku :)
Aż mi zapachniał pod nosem wędzony serek :)
OdpowiedzUsuńja tez poczułam zapach wędzonki :))
OdpowiedzUsuńQrcze ale bym spróbowała wędzonego serka koziego , a ogródek i tak okazały.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Na pewno sery są wyśmienite. Smaka nam robisz i to przed kolacją. Ogród imponujący. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńżona mojego teścia też wędzi w beczce, ja uwielbiam wędzarnię mojego wujostwa w pięknej piwnicy w ich starym dworze, ach, wspomnienia...
OdpowiedzUsuńKochana, Twoje sery wywołują u mnie natychmiastową chęć skosztowania. Jezu, może jednak kupimy sobie kozę? Bo u nas w okolicy nikt nie robi serów. Tyle naszego, co sobie podczas reportażowych wypraw kupimy gdzieś tam, na wioskach. Pięknie u Ciebie wszystko rośnie. U nas chłodno. Kapusta dopiero zawiązuje główki. Ale pierwsze fasolki już zebrałam:-)))
OdpowiedzUsuńUściski z Siedliska pod Lipami!
uwielbiam sery ... pod każdą postacią a wędzone to już rarytas !
OdpowiedzUsuńniestety nie umiem robić zresztą i niem z czego ...
piękny masz warzywnik ... u mnie kapuchę szybciej ślimaki zjedzą niż urośnie... a dynię ... właśniedzisiaj wkleiłam fotę - jest ok.
Aż mi ślinka cieknie na widok tego sera na pewno wyszedł wyśmienity. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdla tego eko żarcia dałabym sie adoptowac przez Was , nie macie ochoty na 40 letnia córkę , ciut stara jestem ale jeszce dygam nieźle jak pojem :)
OdpowiedzUsuńSery wyglądają bardzo smakowicie... mniam, aż ślinka cieknie:) A jeżeli spodobało Wam się wędzenie, to polecam uwędzić zapeklowaną szynkę - niebo w ustach;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkiedyś..na początku jak sie wprowadziłam...kiedy ogrodu właściwie jeszcze nie było miałam beczkę ,w której wędziłam....-znów nabrałam ochotypiękny ogród
OdpowiedzUsuńWarzywniakiem mozesz sie naprawde pochwalic :)
OdpowiedzUsuńNiezli jestescie, ze bierzecie nowe wyzwania :) jesli serek smakuje tak dobrze jak wyglada to wygraliscie :)
W moim ogrodku walcze z sarnami i slimakami. U nas w tym roku jest inwazja slimakow, nawet w gazetach jestesmy zachecani do zbierania tych szkodnikow i ich "unicestwiania"! a sarny zjadly mi pare dni temu wiekszosc lilji :(
zeby nie takie smutne zakonczenie ;) mam wiele innych skarbow, ktore sie ostaly i ktore bardzo mnie ciesza :)
OdpowiedzUsuńNadal pieknego lata !
smakowicie wyglądaja te sery szczególnie dla mnie , bo sery uwielbiam w każdej postaci. Ogródek wygląda cudnie, wracają do mnie wspomnienia z Babcinego ogródka.
OdpowiedzUsuńEch...kozie sery! Kiedy będzie mi dane jeść swoje?? Tak już bym chciała kózki mieć...Smakowite te widoki, a wędzarenka- cóż, ze skromna- ale daje radę, a że jeszcze z historią!
OdpowiedzUsuńOgródek piękny, bogaty A ogóry to Wam się chyba udały?
pozdrawiam
mmmm ... ale tam musiało pięknie pachnieć ... mój mąz wedzi miesiwka i pyszna szyneczka wychodzi a moje szkraby ja uwielbiaja ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńMniam - muszą być pyszne. Jak zresztą wszystko własnej roboty. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚliniaki mi się wściekly na widok tych serków! Mnnniiiiaaaaammmm! ;)
OdpowiedzUsuńEhhh...... az mi slinka leci........
OdpowiedzUsuńhttp://aumjoga.blogspot.co.uk/
też mam taką beczkę ale nic w niej jeszcze nie wędziłam...
OdpowiedzUsuńCzy wędzony nadal "czuć" kozą??? bo ja kocham serki ale mój żołądek jest jakoś nadwrażliwy na "zapachy" dotyczy: kozy, kaczki i czasami dziczyzny;)... Pięknie tu u Was
OdpowiedzUsuńA ja chetnie przyjrzalabym sie blizej tej Waszej wędzarni, jak wyglada cała konstrukcja. I wędzenie od praktycznej strony :)
OdpowiedzUsuńKoza ,kozioł i koźlątko ..piękna rodzinka. Też się przymierzałam ale tyle mleka i sera , co z tym robić ? żałuję ale jest nas tylko dwoje i trudno zjeść tyle
OdpowiedzUsuńTo mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuń