Muszę Wam powiedzieć, że dzięki murarkom nasz Wito w ogóle nie boi się pszczół i owadów pszczoło podobnych! Jak zobaczy pszczołę gdzieś na kwiatku to od razu pyta czy to nasza :-) Super frajda dla malucha!
W zasadzie to mogę już podsumować sezon pszczelarski. Po pierwsze pszczoły po wystawieniu do uli praktycznie od razu wzięły się do roboty i wyleciały gromadnie. Dziwna to była wiosna, więc i zachowanie pszczółek było niecodzienne. Bardzo szybko zapełniły wszystkie rurki, których zgromadziliśmy dla nich zdecydowanie za mało... Musiały sobie radzić same... Duże ule sprawdziły się znakomicie. Nie wiem czy pisałam Wam już, że im większa populacja pszczół- czyli im większą mamy rodzinę w jednym miejscu- tym kolonia będzie zdrowsza! Wynika to z tego, że przy zwiększonym ruchu pszczół w pobliżu ula, owady pasożytujące mają mniejszą szansę na dostanie się do rurki i złożenie swojego jaja. A ruch przy naszych ulach był naprawdę imponujący!
Pamiętacie nasz mały eksperyment z rodzajami materiału na zimowle dla pszczół?
Oto wyniki- Murarki zdecydowanie najbardziej lubią rurki trzcinowe,w następnej kolejności zapełniły rurki z wydrążonych pędów bzu czarnego. Podobnie było z rurkami bambusowymi, których jednak miałam tylko kilkanascie sztuk, więc nie jest to chyba miarodajne?
Troszkę dłużej zeszło się pszczołom z rurkami z rdestu. A najbardziej opornie zasiedlały rurki z roślin baldaszkowych.
Nasuwa mi się pewien wniosek... Wiem, że mój eksperyment nie jest potwierdzony żadnymi naukowymi badaniami, ale według mnie murarki chętniej zajmują rurki o jasnym- słomkowym zabarwieniu. Wolały bardzo cieniutkie rurki trzcinowe (odsort o średnicy około 4-5 milimetrów) niż rurki o optymalnej średnicy 8-10 mm, ale ciemne...
Olaf wysnuł kolejną teorię, że samotnice od wieków zasiedlały trzcinowe i słomiane strzechy domostw i w wyniku doboru wykształciły w sobie takie preferencje kolorystyczne...
Ale to tylko takie nasze prywatne spostrzeżenia...
A teraz o pewnej roślinie, która szczególnie pięknie wygląda przy takiej aurze którą mamy ostatnio i na którą większość z nas narzeka...
Len trwały Linum perenne. W słoneczne dni szybko przekwita i jest taki sobie, ale gdy słonko troszkę się schowa, zachwyca swoim błękitem i lekkością znacznie dłużej! Polecam! W dodatku sam się wysiewa i z roku na rok mamy go więcej :-) I w odróżnieniu od lnu zwyczajnego, uprawianego na siemię lniane, jest byliną!
No dobra! To tyle na dziś! Dzieci śpią, ja skradłam chwilkę dla siebie, ale teraz idę pospać... ;-)
Kolonia rozrasta się z każdym rokiem prawie dwukrotnie :) Gdzie szukały miejsca ??
OdpowiedzUsuńU mnie rozrosła się prawie 4- krotnie (z 8 tyś kokonów do 28 tyś). część kokonów sprzedaliśmy, zostawiliśmy sobie 21 tyś. W ubiegłym roku mieliśmy bardzo dobrej jakości trzcinę i udział samic w populacji na ten sezon przewyższył nasze szacunki... Myślę, że nasze murarki poradziły sobie doskonale mimo zbyt małej ilości rurek. W naszych sadach drzewka przywiązywane są do rusztowań wężykami o wewnętrznej średnicy ok 5 mm. Doskonałe zastępcze rurki :-)
OdpowiedzUsuńDodatkowo w okolicy mamy całkiem sporo trzcinowisk ( w odległości osiągalnej dla większości z naszych pszczół.
Ul pokazany w tym poście jest raczej ozdobny... na plantacjach mamy jeszcze 16 uli "pracujących" na zwiększenie plonu.
Pozdrawiam!
Ta informacja doprecyzowująca wiele wyjaśniła :) Hodowla widzę pełną parą. Miodu z tego nie będzie ale owocowy urodzaj na pewno :)
UsuńIle groszy kosztuje taka larwa? Wysyłacie je może poczta ? :))
Wysyłamy :-) Ale to dopiero tak gdzieś w lutym- marcu. W tym roku sprzedaliśmy nadmiar za 18 groszy.
UsuńDzięki za info. Pozdrawiam.
UsuńUdanego weekendu :)
Ślicznie wyglądają te kwiatuszki!
OdpowiedzUsuńpszczółki i ich dobro sa mi szczególnie bliskie:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje ule. Jesteś niesamowita że odważyłaś się sama eksperymentować. Ja niestety jestem silnie uczulona na jad;-( A chętnie bym zaprosiła Murarki i do swojego ogrodu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To śmiało zapraszaj, bo one jadu nie mają i nie żąlą!!!
UsuńPewnie w ramach oswajania z owadami by mi się przydało :)) Moim dzieciom też, ale chyba jednak się nie odważę ...
OdpowiedzUsuńZa to len podoba mi się bardzo i muszę poszukać takiego.
Serdeczności!
Również uwielbiam Twoje ule.Zamieniliśmy miasto na wieś.Opowiadałam mieszkańcom mojej wsi o Twoich pszczołach murarkach i nikt o takich nie słyszał choć mieszkają z dziada pradziada na wsi.Zrobiłam im wykład opierając się na tym co wyczytałam u Ciebie.Dobrego dnia.
OdpowiedzUsuńCiekawy Twój blog- często tu bywam:-)Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, każdy Twój post jest dla mnie nauką na przyszłość, bo jeśli wszystko pójdzie dobrze, to za rok może dwa zamienie moj etat zawodowy na 2 etaty u siebie :-) i kurki muszą być, no cóż co do pszczół to jednak nazbyt się ich boję,paraliżuje mnie bzyczenie owadów, bo nigdy nie wiem, czy nie jest tym który chce mnie ukąsić ( niestety mam alergię).
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnego i słonecznego dnia :-)
Pięknie, a spostrzeżenia nad wyraz interesujące :-)
OdpowiedzUsuń... i tak powstaja wielkie odkrycia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam pszczoly i ich ule!
Serdecznosci iscie sloneczne
Judyta
Dobrze, że jesteś Pszczelarko i piszesz. Lubię do Ciebie zagladać. A kwitnący len uwielbiam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkwiatki rewelacja... nie wiedziałam, że tak pięknie kwitnie
OdpowiedzUsuńCudnie sobie radzicie z pszczółkami. "domki" imponujące! Fajnie, że Wasze dzieci mają na co dzień takie fajne lekcje z biologii i botaniki. Bezcenne:) A len , cóż niezwykłej urody, jakby akwarelą malowany...
OdpowiedzUsuńCzekałam na wyniki eksperymentu, bo ja tylko trzcinki podsuwam murarkom, i jak wynika z Twoich obserwacji, pewnie tak zostanie; w tym roku zasiedliły prawie wszystkie trzcinki, może zwiększyła się ich liczebność? zaglądam do Ciebie z wielką przyjemnością, kolejną inspiracją dla mnie są odeskowane, podwyższone grządki, a te plecione płotki to już bajka; mam grządki wyższe, przysypywane kompostem, ale takie ogarnięte deskami wprowadzają ład, nie osypują się; pamiętam z dzieciństwa łany kwitnącego lnu, kiedy to ludzie hodowali tę roślinkę, istne niebo na polu; pozdrawiam Cię serdecznie, Dzielna Dziewczyno, kiedy opisujesz swoje życie, to jakbym widziała siebie sprzed -dziestu lat, mąż na wyjazdach, a ja sama z dwójką maluchów.
OdpowiedzUsuńKwiatuszki prześliczne, a synuś jaki już duży :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ps. Wyczekiwałam wieści o narodzinach Twojego drugiego synka kiedy to sama jeszcze miałam dużo do mety a teraz już tulę swoją kruszynkę :)))
A mój młody dla odmiany jak tylko muchę zobaczy to taki raban robi, jakby to co najmniej smok był:))
OdpowiedzUsuńZapraszam na candy
http://www.zakletawrobotkach.blogspot.com/2013/06/obiecanki-niespodzianki-czyli-candy.html
Zaintrygowałaś mnie tymi murarkami. Widzę, że muszę się wczytać w Twój blog, bo ja tu nowa jestem :)
OdpowiedzUsuńMi się marzy, by zasiedlić w przyszłości 3 ule pszczołami miodnymi, ale do wszystkiego trzeba dojrzeć no i wiedzę zgromadzić. Bo z dzieciństwa to tylko samą radość miodu swojego pamiętam ;)