wtorek, 27 stycznia 2015

Po przerwie...

 Siedzą, siedzę i nie wiem co mam napisać :-) Zawsze tak mam po przerwie w pisaniu :-)
Od miesiąca wydłubuję kokony murarki i zajmuje mi to tyle czasu, że nie dość, że nie mam czasu napisać, to jeszcze nie mam czasu nawet do was zajrzeć :-) Ale mam ambitny plan żeby w tym tygodniu skończyć to niewdzięczne zajęcie i zająć się przyjemniejszymi sprawami :-)
Tegoroczny styczeń nie zachwyca w tym roku... Pogoda listopadowa, a ładne dni można na palcach policzyć...Albo pada, albo wieje i pada... Ale udało nam się odhaczyć  w tym miesiącu kilka elementów wiosennego planu! Wybrukowaliśmy placyk w mojej "szopie ogrodnika". To moje pierwsze brukowanie kostką betonową i muszę przyznać, że brukowanie kamieniem, zwłaszcza jak się nie ma specjalistycznego sprzętu (mam tu na myśli zagęszczarkę) jest łatwiejsze od układania kostki betonowej. W zasadzie to nie układanie, ale zachowanie poziomu jest problemem :-) W przypadku kamienia nie widać ewentualnych różnic w poziomie :-)  W każdym razie wybrukowałam ... mniej więcej prosto...
Rozebraliśmy też pięcioletni już płot przy koziej zagrodzie i zrobiliśmy nowy. W starym patyki były już połamane. Gdyby nie niszczycielski wpływ naszego zwierzyńca, ten stary płotek pewnie jeszcze by postał, ale kozy bardzo łamią patyki. Nowy płotek jest niższy od starego, tak aby dzieci mogły zaglądać do zwierzaków wzdłuż całego ogrodzenia, a nie tylko przez furtkę.
W międzyczasie dzieciaki ubijały siano, żeby zajmowało mniej miejsca. Zanim zaczęli zajmowało przestrzeń aż do sufitu :-)



 Czesław nam rośnie jak na drożdżach i jak to kociak- biega po sufitach :-)




To by było chyba na tyle dzisiaj...
Od poniedziałku Antoś idzie razem z Witkiem do przedszkola... Jeśli się zaaklimatyzuje to zacznie się dla mnie nowy etap... Trochę się obawiam  ale i nie mogę się doczekać... Marzę już o tym by choć na kilka godzin dziennie odpocząć od dzieci :-)
Pozdrawiam Was bardzo mocno!!! PA!

niedziela, 4 stycznia 2015

...i po świętach...


Jak już wspominałam, w tym roku święta spędziliśmy u moich rodziców na pomorzu. Wpadliśmy też z wizytą do mojego rodzinnego Świnoujścia (i znów byłam pod wrażeniem ile tam się pozytywnie pozmieniało...) Jak zwykle zachwyciły mnie ogromne bluszcze porastające drzewa w parkach. Dzięki nim nawet w zimie jest zielono :-)




Spacer nam morzem był krótki, bo wiało i trochę zmarzliśmy a dzieciaki były już zmęczone... ale był!




 I kilka zdjęć z ogrodu moich rodziców



A teraz już po świętach... Co prawda choinka nadal stoi (i nawet się nie sypie mimo, że w domu sporo ponad 20 stopni...) i mamy jeszcze świąteczny wystrój...
Dziś zaczęliśmy żmudny proces wydłubywania kokonów murarki z trzcinowych rurek... Trochę wcześnie w tym roku, ale na wiosnę zawsze jest tyle roboty, że lepiej to zrobić teraz. Gdyby ktoś z Was był zainteresowany hodowlą tych pożytecznych owadów to mam trochę kokonów do odsprzedania.
Pozdrawiam Was wszystkich gorąco!!!