środa, 19 grudnia 2012

Moje amarylisy i rozważanki zimowe...


***********
Co roku powiększam moją kolekcję amarylisów.  Nie mogę się oprzeć gdy widzę w sklepie dorodną cebulę tej pięknej rośliny...
W tym roku troszkę się spóźniłam i tylko jedna zdąży mi zakwitnąć na święta... Posadziłam też cebule hiacyntów, ale też za późno... Nic to, będę miała kwietnik w połowie stycznia :-)
Mam niezawodny sposób na to by cebule amarylisów zakwitły mi również w przeszłym roku: Kiedy w połowie maja miną już groźby wiosennych przymrozków- wysadzam je na rabacie w warzywniku i rosną tam sobie nabierając sił i zapasów aż do pierwszych jesiennych przymrozków :-) Wtedy wykopuję je, obcinam liście i przechowuję w donicy z piaskiem w piwnicy. Trzeba je tylko dobrze zabezpieczyć przed myszami... W zależności od tego kiedy chcemy żeby nam zakwitły- wysadzamy je do doniczek z ziemią w grudniu, styczniu...
Moimi faworytami są odmiany białe, zielonkawe,- czerwone czy różowe są dla mnie zbyt mało subtelne (co nie oznacza, że takich nie mam :-)) Marzy mi się amarylis odmiany Evergreen o drobnych seledynowych kwiatach i chyba go sobie sprezentuję w tym roku :-)... albo na początku przyszłego :-)





 Dziś moje amarylisy w świątecznej odsłonie :-) Powiem Wam tylko, że mech czekał w worku na śmieci na tarasie od pierwszych dni listopada... Tak oto przyszła mama przezornie robiła zapasy najniezbędniejszych dziwnych gadżetów żeby zdążyć przed rozwiązaniem... :-) Teraz bardzo trudno jest mi się wyrwać z domu choć na chwilkę... Zresztą- wygrzebać teraz mech z pół metrowej zaspy... nie byłoby łatwo, nawet bez Pijawki :-)
Muszę się przyznać, że w sumie to mój przedświąteczny plan minimum prawie w całości udało mi się zrealizować przed porodem :-) Tylko kilka punktów ominęłam, ale nie to jest przecież najważniejsze! Zależy mi na tym by Witek miał w tym roku magiczne święta. Nasz starszy syn przeżywa teraz trudne chwile... Kocha Braciszka bardzo, ale trudno mu się pogodzić z tym, że musi się z nim dzielić rodzicami... Chcę mu to jakoś wynagrodzić. Myślę, że takie prawdziwe magiczne i  klimatyczne Święta odwrócą trochę jego uwagę od przeżywanych teraz trosk i rozterek. Taką mam przynajmniej nadzieję :-)

A co do Waszych komentarzy po poprzednim postem- wyobraźcie sobie, że u nas w domu panuje teraz straszliwy bałagan!!! To tylko tak przy kanapie było wczoraj wysprzątane :-) Ze sprzątaniem czekam do ostatniej chwili, a takie gruntowne porządki przedświąteczne to chyba dopiero na Wielkanoc ;-)

Pozdrawiam!!!

11 komentarzy:

  1. jak ładnie u Ciebie :)
    ucałuj Witka i poprzytulaj ode mnie wiem,ze mu teraz ciężko :)
    pozdrawiam
    Ag

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię krucha kobietko.Dziś dopiero mam dostęp do internetu a tu u Ciebie tyle zmian.Przede wszystkim Antoś śliczny chłopiec,życzę mamusi wszystkiego najlepszego oby maleńki każdego dnia przynosił wam wiele radości.A z domem to łanie poszalałaś po urodzeniu dziecka widzę że biegasz z prędkością światła.Dom jak zwykle tylko podziwiać .A co do amarylisów to jak stara jestem to nie wiedziałam ,że można z nimi tak postępować moje dwa wypuściły jak na razie tylko liście i nie wiem czy zakwitną. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego nie biegaj tak oszczędzaj się.Pozdrawiam serdecznie.
    Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
  3. A moje amarylisy na drugi rok kwitnąć jakoś nie chcą.Próbowałam ale nic z tego.Już się poddałam i hoduję inne kwiatki,z którymi też problem bo przez koty są raczej mizerne.

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne amarylisowe dekoracje :)
    i dzięki za to jak amarylisa karmić i przechowywać, jak do tej pory mi się to nie dawało :)
    pozdrawiam Izo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ślicznie je ozdobiłaś...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też je kocham i mam małą kolekcję.
    Właśnie czekają na posadzenie, bo weszły w okres spoczynku.
    Lubię , kiedy kwitną wiosną np: na Wielkanoc.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż to sprzątanie? Liczy się atmosfera a nie wyczyszczone okna czy podłogi.. Wituś musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji, dla wszystkich to trudne, nie tylko dla niego.. ważne, by Młodego nie omijać i sprawić by czuł się jak zawsze bardzo pomocny i kochany :) wszystko się ułoży! Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Atmosfera najważniejsza :) Ja również lubię białe i zielonkawe odmiany.
    buzka

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie to wygląda! Ja nigdy nie miałam amarylisów, chyba się skuszę:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje hiacynty tez za późno posadzone. Trudno zakwitną na Walentynki ;-)
    Wituś, trzymaj się, też miałam młodszego Brata :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda tylko, że tak krótko można się cieszyć kwiatami amarylisa - po całorocznym czekaniu tych kilka dni to za mało! Dobry masz pomysł, by sadzić różne odmiany w różnym okresie - przyjemności wystarczy na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń