Witajcie! Nie wiem jak to jest, ale do Bożego Narodzenia zawsze jestem przygotowana, a na Wielkanoc to nawet jaj pomalować nie zdążę... Tak już jest od kilku lat... Zawsze na wiosnę założę sobie jakiś plan, który później staram się zrealizować, tak że na przygotowania świąteczne już czasu nie wystarcza... W tym roku jest to, jak już pisałam, brukowanie placu przed domem i założenie przy nim bylinowej rabaty. Można powiedzieć, że z brukowaniem już się uwinęłam! Nie mam na razie co pokazać, bo podwórze wygląda jak po wybuchu bomby odłamkowej... Jak uprzątnę to pokażę! W międzyczasie wyszła mi też inna robota. Dostałam całego busa krzewów z odzysku, niektóre były na prawdę duże... No i trzeba było je szybko posadzić! też na razie nie pokażę, bo krzaki co prawda posadzone, ale wokół taki bałagan... Mam nadzieję trochę się ogarnąć przed świętami... Ale na dom to mi już czasu na pewno nie wystarczy! A szkoda, bo warto by było chociaż dla Witka... Dla Witka Wielkanoc to święto JAJA. On uwielbia jaja jeść. W tym roku, podobnie jak w ubiegłym pomalujemy jaja w łuskach cebuli. Mam przynajmniej odłożony spory kosz naszych zielononóżkowych jaj. Są całe bialutkie i pięknie przyjmują kolor cebuli! Na kolor brązowy gotuję jaja w łuskach cebuli, ale jest jeszcze sposób na kolor żółto-ceglasty- również z łusek cebuli. Jak już ugotuję jaja brązowe to wrzucam na chwilę do wywaru ugotowane uprzednio jaja na twardo, aż kolor będzie zadowalający. Nie obiecuję, ale mam nadzieję pokazać to w następnym poście...
No, skoro już się pochwaliłam, że święta u mnie w lesie, wszędzie bałagan aż miło, to pokażę teraz kilka migawek z naszego ogrodu :-)
Buziole dla was Kochani!!!
Krzewy z odzysku:)- fajne określenie:)Zapewniam,ze mogą sprawić ogrodowe cuda:)A już istniejace zwiastuny wiosny - miodzio dla oczu i duszy:)
OdpowiedzUsuńTak, z odzysku :-). Posesja moich rodziców w Warszawie idzie pod młotek (powstanie tam osiedle mieszkaniowe) i Cały ogrów, który parę lat temu im sadziłam, teraz przyjechał do mnie :-)
UsuńWitaj, u Ciebie jak zawsze moc pracy. Ja niby się wyrobiłam z tym i owym ale ja nie mm podwórka i ogrodu:) A jajami się nie przejmuj. Najważniejsze, że masz je od zdrowej kurki, nie to co nasze miastowe:( Ja już nie pamiętam jak smakują dobre, zdrowe jajeczka...A malowanie w cebularzu pamiętam z dzieciństwa. Kiedy mama moja je ugotowała w łuskach ja zabierałam się za skrobanie wzorów. To były czasy, ile precyzji to wymagało i czasu. A teraz, ciach i jajka wrzucamy do barwników... Co roku obiecuję sobie po Bożym Narodzeniu zbierać łuski i co roku zapominam... Ech, trzymaj się kochana:)
OdpowiedzUsuńJa, co prawda nie od Bożego Narodzenia, ale od miesiąca łuski zbieram :-) teraz mam wielki słój i na pewno wystarczy na 50 jaj :-)
UsuńJaj masz tylko, że białe, w końcu nigdzie nie jest napisane, że jaja muszą mieć kolor.
OdpowiedzUsuńSpokojnie dasz radę. A co do tego, ze na wiosenne święta plany sie sypią, to powodem jest to, że prace w ogrodzie się pojawiają. U mnie w tym roku mało, bo ciągle ta wiosna jakaś taka zimowa jest. Dziś śnieg padał, że biało było.
Miałam jeszcze zakwas na barszcz czerwony, to zrobiłam barszcz wigilijny, skoro śnieg na dworze to i barszcz może być, no nie?
Pozdrawiam
Ja bym barszczem nie pogardziła nawet w lipcowy upał...
UsuńŚliczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na Święta :)
Kochana, jak Ty wybrukowałaś podwórko, to MUSISZ mieć jaja! Pozdrawiam już wielkanocnie:)
OdpowiedzUsuńOj, ale z efektu to nie do końca zadowolona jestem...
UsuńIZO
OdpowiedzUsuńA ja z innej beczki, z prosbą o sugestie...
zainspirowana twoim super koniem na kiju wziełam sie do pracy i stworzyłam prototyp tegoż zwierzęcia na potrzeby moich słodkich córeczek (4 i 3lata) wszystko szło ok do czasu gdy trzeba bylo to "zwierze"czyms wypchac. w ruch poszły ogromne ilosci skrawków materiałów- no i okazalo się,że zwierz jest za duuuuuży i za ciężki!! zmniejszyłam wykrój,prułam i szyłam od nowa. niestety jednak z miernym skutkiem, kij przemieszcza sie i żyje własnym życiem... i tu prosba- czy masz na to jakis pomysł/sposób?
z góry dziekuję za ewentualna odp.
co do świąt... to u nas równiez wszystko w "polu" chyba za dużo planów i pomysłów a za mało konsekwencji w realizacji
pozdrawiam serdecznie Lusi
Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam! Jakimś cudem twój komentarz trafił do spamu i dopiero dziś go znalazłam...
UsuńJa konia wypchałam silikonowym wkładem do poduszek (kupuję na allegro wielkie tanie poduchy pościelowe i mam wkładu na całą ogromną produkcję tild, koni i innych :-)) Co do kija to pamietam, ze użyliśmy starego karnisza z kulką na końcu. Kij co prawda troszkę się przemieszcza, ale w granicach normy. Ale jest inny sposób. Należy kij w miejscu gdzie koń będzie przywiązany, nawiercić wiertłem i przez powstały otwór konia przyszyć do kija. Wtedy na pewno nawet nie drgnie :-)
Mam nadzieję, że pomimo mojej zwłoki w odpisywaniu, nie poddałaś się jeszcze!!!
Ja też barwię jajka w cebuli, co roku w sobotni poranek, to już u nas tradycja. Nie martw się, zdążysz ze wszystkim,bo najfajniejsze wprzygotowywaniu świąt jest to, że robimy to wspólnie, więc mały Witek napewno jest zadowolony. A że wasze święta szykujecie w ogrodzie to też fajna przygodz.
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam ,że nie najważniejsze są porządki przedświąteczne- tylko atmosfera!
Usuńjuż jestem ciekawa jak to wszystko w ogrodzie będzie wyglądało...a u mnie dziś nad ranem przymrozek..brrrrr..to sumak tak pieknie juz wypuszcza listki??????
OdpowiedzUsuńQrko, to nie sumak tylko tawlina jarzębolistna -Sorbaria sorbifolia- Zawsze wypuszcza listki najwcześniej ze wszystkich liściaków. czasem nawet w styczniu! I nie marźnie!!!
Usuńja też maluję jaja w cebulniaku ...
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje , sprzątać trzeba cały rok...))) ale najważniejsza jest rodzina i spędzone z nią święta. U mnie wiosenne kwiaty przykrył wczoraj śnieg i nie ma zamiaru sobie pójść ....)))) Całuski, spokojnych rodzinnych świat pa...
OdpowiedzUsuńUspokajam. To ,że nie masz jaj, to fizjologia:):)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to możesz czuć się usprawiedliwiona. Odwaliłaś kawał dobrej roboty!
Wszystkiego dobrego na święta i czasu na chwilę oddechu:)
Fajne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńA jakbyś chciała zielone jajka to gotuje się je w oziminie tz. żytku zerwanym z pola. Tak robiła moja mama, ale trzeba mieć w zasięgu pole z młodym żytem.
OdpowiedzUsuńJa tam też nic na święta nie mam, rzeżucha przerosła, a w pracy przed świętami zawsze sajgon (taka praca) przychodzę zorana i nic mi się nie chce.Jadę w rodzinne strony na święta i po kłopocie. Zdjęcia super, jak miło, że już kwitną fiołki i takie duże już liliowce, a to z fioletowymi kolczastymi kuleczkami to chyba modrzew? Nie wiem jednak co to za niebieskie kwiatuszki, ale ślicznie wyglądają. Ja drogi w lesie podkradłam dwa krzaczki przylaszczki, ciekawe czy zakwitnie, bo kwitnąca wygląda pięknie -takie niebiesko -fioletowe kobierce.
A te niebieskie kwiatuszki to właśnie przylaszczki! Też z lasu... ale dobrze im u nas!
UsuńNie poznałam po kwiatkach,widywałam je w masie, listki wiem jak wyglądają, bo zapamiętałam, gdzie kwitły i potem poszłam je zabrać do siebie, ale już były tylko krzaczki z listkami- serduszkami:)
UsuńWesołych świąt:)
Śliczne zdjęcia ogrodowe :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt moja droga.
Buziole
Kasia
pogodnych ,wesołych i rodzinnych świąt Ci życzę;-))))))))
OdpowiedzUsuńKobieta orkiestra z Ciebie, to i z jajami się uwiniesz :D
OdpowiedzUsuńJuż czekam na zdjęcia brukowanego podwórka! Pozdrawiam Cię serdecznie i na te święta życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń, ogromu wolnego czasu na robótki i bezliku radosnych niespodzianek. Wesołych Świąt!
Śliczne zdjęcia:) pozdrawiam ciepło, mimo zapowiadanych chłodów i życzę radosnych i pogodnych Świąt:)
OdpowiedzUsuńWesołego Alleluja!
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz....i zostaję,inspirujący blog,piękne rzeczy tworzysz!!!
OdpowiedzUsuń