piątek, 19 kwietnia 2013

I jest już dobrze...


 Wreszcie świeci słonko, momentami jest tak ciepło, że można wychodzić z domu w krótkim rękawie... Trudno nas teraz do domu zagonić :-) I mimo, że moje plany ogrodowe są na najlepszej drodze by chwilowo nie wypalić, to i tak jest dobrze! Wystawiliśmy ule, pszczółki już latają- znaczy się wiosna!!!

Ten ul docelowo stanie w warzywniku- kiedy... to już osobna historia... na razie stoi na podwórzu. I, co koniecznie muszę napisać, został wykonany wyłącznie przeze mnie i jestem z niego ogromnie dumna!!!


 Oprócz trzcinowych rurek, zastosowałam tu inne materiały na zimowle dla pszczół. Widać tu wydrążone pędy bzu czarnego (te jasne po lewej stronie) i puste w środku łodygi rdestu sachalińskiego o pięknym czekoladowym odcieniu.


 Świetnie nadają się również pędy roślin baldaszkowych o odpowiedniej średnicy. To te szare, żebrowane- na środku zdjęcia. Jest też kilka kawałków bambusa. 
To taki mój mały eksperyment. Po tym sezonie będę wiedziała, które z rurek najbardziej murarkom odpowiadają. 
W tym ulu rurek jest znacznie więcej niż kokonów, więc pszczoły będą mogły sobie wybrać, co im najbardziej pasuje!



 A czas już najwyższy, bo pszczoły wygryzają się z kokonów na potęgę!!!


 I po takim akcie zaraz będą szukały odpowiedniego miejsca do złożenia jaj!


***
A my rozpoczęliśmy sezon grillowy :-)
Mięliśmy dobry doping, bo przyjechali moi rodzice, słonko dopisało, więc wylegliśmy rodzinnie przed dom :-)




Pa!!!

niedziela, 7 kwietnia 2013

Mamałyga śnieżno- błotna...

Wiecie co? Strasznie jestem ostatnio "rozmemłana"... Już mam tak totalnie dość zimy, że łapie mnie deprecha... Dziś mamy, co prawda, trochę słońca, ale i tony błota na podwórzu... Aż boję się pomyśleć jak to wszystko będzie wyglądało jak śnieg puści...
Siedzimy w domu, bo wózkiem to nie ma szansy się przebić, a jak Witek wczoraj wyszedł pobiegać po dworze, to wrócił tak błotem uwalany, że nawet w butach miał błoto... Wszędzie tylko to błoto i błoto... Czas w końcu utwardzić podwórze!!!

Wiecie, Antek urodził się jeszcze jesienią... teraz jest niby wiosna... a moje dziecię tylko zimę widziało! Horror jakiś!!!

Dobra! Dość narzekania! Chciałam Wam pokazać nasze nowe ule. Wczoraj przyjechały od stolarza. Wykonane są w całości z odpadów poremontowych, które miały być spalone w piecu. Biorąc to pod uwagę, to całkiem fajne uliki wyszły! I pojemne! Jeszcze nie wiem na pewno, ale myślę, że wejdzie do nich po około 2000 pszczół. Do tych starych wchodziło po 700-900 pszczółek/rurek.


Ja któregoś dnia też zbudowałam sobie ul do ogrodu warzywnego, ale pokażę go Wam jak już stanie w...sadzie. Pszczoły zaczęły się wygryzać z kokonów w lodówce i nie ma sensu czekać na ogród, który nie wiadomo kiedy powstanie.... Mój warzywnik dalej znajduje się w fazie nieprzygotowanego pola. Jesienią został wyrwany tam sad, a pole zostało po prostu przeorane. Trzeba jeszcze pozbierać kamienie (kiedyś było tu podwórze wysypane kamieniami...) Jak już kamienie będą pozbierane, to trzeba będzie wyrównać teren bo lekko opada w stronę łąk- akurat w miejscu warzywnika jest największy spadek. Potem wyznaczanie i budowa rabat podniesionych, nasypanie do nich dobrej ziemi i można siać... jak widzicie marnie to wygląda...Prawdopodobnie marchewki i pietruszki będę siała dopiero na początku maja... Ale przecież na tą pogodę nic nie poradzę! U nas ciągle 10 cm śniegu!!! A błoto jakie mamy- to widać trochę na zdjęciach... śnieg zresztą też... W tamtym roku, o tej porze, już miałam placyk przed domem wybrukowany...

Kozy błotne...


Błotne dziecko... na błotnistej drodze -nie mamy innej :-(
***
Pobrałam dziś sadzonki z dali! Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie :-)

Pytacie się o Capka... Capek jeszcze u nas jest, ale już niedługo... Jego los jest już przesądzony... Chciałam go puścić razem z młodymi koziołkami, ale zaraz przystąpił do ataku! Musiałam szybko chować przed nim maluchy... Szkoda... Miałam nadzieję, że się polubią :-(

Pozdrawiam!!!