poniedziałek, 21 grudnia 2015

Świątecznie!


  Miałam częściej tu zaglądać, ale jakoś mi to nie wychodzi :-)  Dziś na szybko wrzucam kilka zdjęć z naszego odświętnego domku :-) Co prawda jeszcze nie wszystko gotowe, ale nie wiem, czy zdąże pokazać efekt końcowy. W tym roku zostaliśmy sami na święta, a co za tym idzie wszystkie przygotowania do świąt (mam tu na myśli gotowanie) na mojej głowie.  Dlatego dom przystroiliśmy w tym roku wcześniej niż zwykle. Zrobiłam też już  uszka grzybowe do barszczu i dwa rodzaje pierogów. I jedne i drugie czekają zamrożone. Pierniki piekłam już 4 razy i nie jestem pewna czy to wystarczy... Chłopaki pracują nad piernikami bardzo wytrwale :-)
 Uwędziłam też ryby, ale za wcześnie i śladu już po nich nie ma :-) W środę uwędzę następne :-)

Ciasta mam w planie upiec w środę, a resztę będę robiła w czwartek, żeby było świeże jak najdłużej. Szaleć kulinarnie nie będę, bo jak pisałam, święta spędzamy sami więc za dużo nie zjemy.

 W wolnych chwilach nadal wyplatam koszyki. Ten wielki kosz na ostatnich zdjęciach to moje ostatnie dzieło. Jak mi się znudzi wiklina to robię szydełkowy dywanik z bawełnianego sznurka. Pokażę jak skończę :-)
Na dworze pogoda "kwietniowa" i chciałoby się coś podziałać w ogrodzie ale na wszystko za wcześnie...
I tak mi czas mija ostatnio.




Takie łańcuchy zrobiliśmy z chłopcami ze skórek mandarynkowych. Potrzebne do tego są skórki, foremka do pierników i cieniutki drucik florystyczny na szpulce. Nawet jak wyschną to wyglądają ładnie :-)

  Mamy też domek Mikołaja :-)





A jak u Was przygotowania? Wszystko już gotowe?

niedziela, 6 grudnia 2015

Wiklina

Ostatnio wzięło mnie na wiklinę... Nie jest to moje pierwsze podejście do tematu, kilka razy pokazywałam już moje próby w tym temacie. Tym razem zaczęłam inaczej. Posiedziałam, pogrzebałam w internecie, znalazłam kilka bardzo dobrych filmów instruktażowych, pojechałam nad rzekę i nacięłam dobrych witek i dopiero potem  zabrałam się do wyplatania. Uczę się nowych technik i rodzajów splotu. Ostatni koszyk "prułam" 3 razy zanim efekt w miarę mnie zadowolił :-). Zawodowcy pewnie mieli by się do czego przyczepić, ale ja jestem a efektów dumna! Plecionkarstwo wciąga :-) Bałagan w domu ogromny, bo witki trzeba przycinać, strugać, korować (wióry lecą), ale bardzo mnie to kręci :-)
A oto efekty, przez nieco ponad tydzień powstało 5 koszyków.





 Kiedyś na wsi zawsze znalazł się ktoś kto wyplatał kosze. Kosze były niezbędne do pracy na roli. Nie dałoby się bez nich pozbierać np. ziemniaków... Teraz już mało kto to potrafi. Starzy umierają, a młodzi nie chcą się uczyć... Szkoda...
Wiecie, że takie kosze na ziemniaki można robić np. z korzeni sosnowych i świerkowych? Są podobno bardzo wytrzymałe.

Uwiłam też kilka wierzbowych kul do ogrodu...



A stare wiszące kosze z tarasu trafiły do ogrodu, może znajdę dla nich jakieś zastosowanie, a na razie tak sobie stoją :-)


 W przyszłym roku mam ochotę zrobić żywą altanę z wierzby w ogrodzie.

***
Jak widzicie świat jeszcze u mnie nie widać :-) W końcu mamy jeszcze jesień! I trzeba przyznać, że wyjątkowo ładną :-)
Pozdrawiam!!!


Wrzucam kilka linków dla zainteresowanych.

Jak powstają koszyki. Mieczysław Gajlewski z Radziej 23.03.2012r

 Wyplatanie koszyka z nieokorowanej, parzonej wikliny.

Serfenta. Plecionkarskim szlakiem Wisły. Lucimia, Lucimia...

 W POSZUKIWANIU KORZENI.

wtorek, 24 listopada 2015

Wierzyć mi się nie chce, że już zima za pasem... meteorolodzy straszą mrozem i śniegiem, a ja wciąż tkwię w jesieni. I niechby tak zostało... Ogarnęłam co prawda większość prac jesiennych ale zawsze znajdzie się coś jeszcze do zrobienia :-) 


Udało mi się zbudować wielki dwukomorowy kompostownik z desek z odzysku (deski z szalunków po budowie domu). Jedna część na liście, druga na inne cuda :-) Teraz na wszystko mam miejsce!



 Poukładałam w drewutni około 25 metrów sześciennych drewna. Głównie jabłoni, co łatwe nie było, bo jabłoń sękata, kostropata i nierówna i bardziej to przypominało układanie puzzli przestrzennych niż miłą i przyjemną układankę :-)

 

 


Wykopałam warzywa,  wężymord (skorzonera) zjedliśmy od razu z masełkiem i bułka tartą... pycha :-)! W przyszłym sezonie posieję go zdecydowanie więcej. Niesamowity smak, coś pomiędzy szparagiem a kalafiorem, tylko bez tej kapuścianej nutki :-)
Fajnie mieć o tej porze roku jeszcze warzywka z własnego ogrodu!



Posadziliśmy też żywopłot z grabu, który w przyszłości odgrodzi nas od sadu.

Gęsi wypasamy teraz na trawniku. Chodzą sobie luzem i skubią trawkę. 
Piękny widok!



Sady w tym roku przebarwiły się tak pięknie jak rzadko! Gdzieniegdzie czerwienią się jeszcze niedobitki jabłek. Zawsze jakieś  zostają po zbiorach dla ptaków.







 
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozdrawiam!!!

piątek, 6 listopada 2015

Czas na jesienne sprzątanie :-)


 Jabłka w sadzie pozbierane, teraz czas na ogród! A pracy w ogrodzie od groma :-) Nawet warzywa (marchew, buraki, pasternak, selery i pory) jeszcze w ziemi... Nasiona nie pozbierane, jakoś czasu nie było do tej pory... Do tego grabienie liści, przygotowanie miejsca pod nowe rabaty i żywopłoty. Rozsypywanie kompostu, a... i muszę zbudować nowy kompostownik na przyszły sezon... I przenieść plac zabaw dla chłopaków. Ocieplić obórkę dla zwierząt na zimę. Czy ktoś z was wie jak zimuje się gęsi???
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć tylko, że dalie już wykopałam i bezpiecznie zimują w piwnicy. Cała reszta przede mną :-)
 I tylko Antoś odmawia ostatnio chodzenia do przedszkola... Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys, taki bunt trzylatka.