Dawno mnie nie było... Tak dawno, że aż trudno się zabrać do pisania... Tyle zaległości... dziś więc będzie fotograficznie :-) Troszkę naszej niemojskiej wiosny!!!
Wiosna do nas przyszła i już prawie odeszła... Przez te temperatury wszystko zakwitło, przekwitło- czeremchy, migdałki, magnolie nie mówiąc o ałyczach...
Są dwa drzewa bez których absolutnie nie wyobrażam sobie wiejskiego ogrodu, czy krajobrazu- są to właśnie ałycza i czeremcha. W zasadzie to mam trzy takie drzewa- trzecim jest rozłożysta parasolowata jabłoń... My, z racji wykonywanego zawodu nie możemy pozwolić sobie na taki rarytas w ogrodzie. Nasze jabłonie wyglądają tak:
A tak kwitną nasze rajskie jabłuszka- pięknie wyglądają gałązki tej odmiany (dr. Sprenger) w wazonie :-)
I nasze pszczółki. Na 2 pierwszych zdjęciach pszczoła miodna, a na trzecim nasza samotnica :-) Niedługo wstawię posta o naszych murarkach, które szaleją aż huczy!!!
Mam nadzieję zmobilizować się i pojawiać się w wirtualnym świecie częściej. Tak to już ze mną jest, że z nastaniem wiosny przeprowadzam się do ogrodu i zapominam o bożym świecie... Mam wrażenie, że mój synek idzie w ślady mamusi... Wieś to wspaniałe miejsce do wychowywania dzieci! I pomimo pewnych braków, nie zamieniłabym już się na miasto :-) Tą małą dygresją kończę na dziś...
Całusy!!!!
kochana.....piękną wiosnę nam zapodałaś":)))))))))))
OdpowiedzUsuńWiosna, że aż huczy :)
OdpowiedzUsuńJa spędziłam majówkę na wsi...było bosko!!! pięknie U Ciebie...właśnie za takie widoki uwielbiam wieś... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńMaj to chyba najpiękniejszy miesiąc, taka mnogość kwiatów ........... pięknie jest na wsi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
piękne jabłonie ... u mnie malutkie jeszcze i tylko 2 sztuki ich kwitnie ... mam nadzieję, że będą jabłusie...
OdpowiedzUsuńczeremchę też ... cudnie pachnie
Twoja dygresja jest także moją, ja również poszłam z miasta na wieś i jestem tu już 29 lat, rozumiem Cię doskonale. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś:-))) Dla mnie synonimem wiejskiego ogrodu są stare jabłonie. A na czeremchę mam ogromną ochotę:-)))
OdpowiedzUsuńMoje kochane kwitnące drzewa.
OdpowiedzUsuńBuziaki
K.
Twoje ostatnie zdania brzmią bardzo optymistycznie :) Mam nadzieję, ze i ja dojdę do takiego wniosku już za niecałe pół roku :) Zdjęcia piękne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
A ja mam i czeremchę i stare jabłonie, jedna owocowała już w 1933 roku! Prawdziwy skansen! Ale u nas to dopiero różowy pąk. I dwa dni temu mieliśmy przymrozki.
OdpowiedzUsuńZ tą wsią i dziećmi to masz rację. Nie wyobrażam sobie wychowywania dzieci w mieście, a pewnie będę musiała;(
Matko, jak u Ciebie musi pachnieć tymi jabłoniami!
OdpowiedzUsuń