I tak załadowaliśmy z Olafem dwukółkę drzewem na opał i przywieźliśmy pod dom.
I tu okazało się, że po 5 latach posiadania dzieci, oprócz oczywistych korzyści jakimi są miłość rodzicielska, nagła dojrzałość i rozwój emocjonalny, słodki ciężar małego ciałka, które kocha cię bezgranicznie miłością najszczerszą i najprawdziwszą, pojawia się też korzyść bardziej wymierna! Po raz pierwszy moje dzieci zrobiły coś za mnie, same z siebie, a ja w tym czasie siedziałam sobie z nogami beztrosko zarzuconymi na ogrodowy stół i kontemplowałam... I naszły mnie refleksje...
No chyba teraz to już będzie z górki ;-)
Chłopaki sami rozładowali pół dwukółki drewna i zdecydowanie zabronili mi się do tego mieszać :-)
Potem już im się znudziło, ale pół dwukółki to i tak już coś!
Tylko czasem cierpła mi skóra kiedy Witek zrzucał wyjątkowo duże polano o centymetry od Antosia... Jakimś cudem wyszli z tego bez jakiegokolwiek uszczerbku...
To małe okienko to jedyna droga jaką trafia nasz opał do kotłowni...
Buziaki!!!