Dawno nie okazywałam ogrodu warzywnego... Jeszcze kilka dni temu nie
było co pokazywać, chyba że wielki bałagan :-) Wszystko było zarośnięte,
przerośnięte, powykładane i bardzo niechlujne...
Kilka dni temu
mieliśmy w gościnie moją mamę i kiedy babcia pilnowała dzieci, ja
znalazłam chwile na porządki- takie Z GRUBSZA. Ale i tak wszystko
wygląda o wiele lepiej :-)
Teraz w warzywniku królują ogórki, cukinie, zioła, ostre papryczki i
fasolka szparagowa. Na bieżąco korzystamy też z marchewki, pietruszki,
buraków, czy cebuli. Fajnie jest nie musieć kupować tego wszystkiego :-)
Wciąż czekamy na pierwsze pomidorki (miały być koktajlowe... a wyszły takie...)
Nasze dynie porosły w tym roku ogromniaste, a przecież czeka je jeszcze przynajmniej dwa miesiące rośnięcia...
Fasola
tyczna też wygląda w tym sezonie spektakularnie... W ogóle wszystko
rośnie jak szalone. Myślę, że to zasługa kompostu i obornika których to
nie pożałowałam tej wiosny :-)
Jak co roku pojawia się u mnie problem braku konsekwencji. Żal mi wyrwać rośliny jednoroczne które rozsiewają się swobodnie po całym ogrodzie. Efekt jest taki, że zamiast na przykład dorodnych porów i selerów, mam purpurowy szarłat pięknie porośnięty wilcem :-)
Podobne niekontrolowane nasadzenia spotkać można w całym ogrodzie :-)
Któregoś dnia Chłopcy dostali w warzywniku jedną pustą już rabatkę i posiali na niej len. A żeby wróble nie wyjadły im ziarenek- zbudowali tam stracha na wróble ze swoich starych ubrań. Ciągle mam teraz wrażenie, że któryś z nich plącze się po warzywniku :-)
Czekają nas też obfite zbiory jeżyn!
Dziękuję wszystkim wytrwalcom za odwiedziny!
Pa!