Witajcie!
Jesienią ubiegłego roku wykarczowaliśmy kawałek starego sadu z myślą by stare niedochodowe odmiany zastąpić nowymi. Dodatkowym efektem takiej sadowniczej modernizacji zawsze jest góra pełnowartościowego opału. Tylko co z nią począć kiedy poprzednia drewutnia pęka w szwach? Po krótkim spacerze po gospodarstwie zapadła decyzja- dostawiamy nową szopę do starej stodoły. Miał to być budynek trwały ale postawiony sposobem gospodarczym.
Na postawienie drewnianej konstrukcji zużyliśmy belki pozostałe po budowie domu i wiaty, oraz resztki desek szalunkowych (nie wiem czy uwierzycie, ale niemalże wszystkie deski z szalunków zostały przez nas do czegoś wykorzystane! Powstało kilka różnych szop i daszków, przy stodole, chłodni i w sadzie, powstał też mój kompostownik i dosłownie kilka najgorszych sztuk poszło na ognisko.
Teren przy stodole na odcinku 12 metrów opada o około 0,5 metra. Aby zniwelować tę różnicę wymurowałam murek z kamienia polnego a wypoziomowany plac pod dachem wybrukowałam kostką betonową z odzysku.
Największym kosztem był zakup blachy na pokrycie dachu.
Ale jestem bardzo zadowolona z efektu. Mam nową wiatę która mieści około 50 m3 drewna.
Układanie drewna zajęło mi nieco ponad tydzień...
***
Kiedy na dworze w ciągu dnia temperatura oscyluje pomiędzy 8 a 18 stopni C na minusie, wyjście z dziećmi na spacer jest problematyczne aczkolwiek nie niemożliwe.
Ubieramy dzieci na cebulkę i pilnujemy by były w ciągłym ruchu.A i tak rzadko wytrzymują dłużej niż godzinę :-)
Pięknie jest u nas na wschodzie, ale troszkę zimno 😊
Ale i tak cieszę się na prawdziwą zimę!
Pozdrawiam zimowo!!!