O różach już pisałam, że kupiłam, że posadziłam odmiany o stosunkowo wysokiej tolerancji na niskie temperatury... Pisałam, ale pokazałam bardzo niewiele, bo nie kwitły wtedy jeszcze. Za to kwitną teraz i pokazuję :-) Można powiedzieć, że zakwitły po raz pierwszy, bo tych kilku kwiatków w ubiegłym sezonie nie można zaliczyć do KWITNIENIA.
Róże pnące są posadzone przy południowych wejściach do warzywnika. Na razie nie mają pergoli... może w przyszłym roku... W sumie jest ich sześć, każda inna. Odmian nie pamiętam...taki ze mnie ogrodnik...
A zioła suszę... Suszę je pod moim daszkiem. Miejsce zacienione, przewiewne i nie narażone na zamakanie. Powinno być ok. Suszę głównie melisę, dla męża, który jest troszkę nerwowy... Suszy się też rumianek lekarski- wiadomo- zawsze się przydaje. W planie mam też wrotycz- na robaki dla zwierząt na zimę. Podobno porozkładany w kurzych gniazdach zapobiega pojawieniu się ektopasożytów. A ponieważ wszoły to u nas ostatnio plaga, to powinien się wrotycz przydać. Kozom też nie zaszkodzi. Tak, że wrotycz będzie suszony w ilościach hurtowych.
Za bałagan w mojej budzie nie przepraszam :-) Zdjęcia nie są stylizowane, tylko łapane na szybko, w międzyczasie, więc macie tu obraz rzeczywisty :-)
Ostróżeczka polna pojawiła się sama... Na przodzie dalie kołnierzykowe wyhodowane z nasion i od trzech lat przechowywane w piwnicy. Często można je kupić jako rośliny sezonowe... A szkoda przecież wyrzucać , można przezimować jak zwykłe dalie.
Po folią wygrzewa się papryka ostra. Mam spore wątpliwości czy doczekam owoców w tym roku, ale skoro już rośnie to dam jej szansę :-)
Szczypiorek już przekwitł, ale jeszcze zdobi. Za kilka dni przytnę go to znów wypuści szczypior.
Mamy też w tym roku porzeczki, zdecydowanie więcej niż w ubiegłym sezonie. Pycha!
A tu, wsadzony 3 lata temu, w maju, żywopłot z ałyczy. Powoli zaczynamy formowanie, choć ostatecznie ma być dość swobodny, chcemy jednak by był gęsty od samego dołu dlatego troszkę go przycinamy.
A jaka u Was pogoda? U nas susza przeraźliwa! Porzeczki czarne zasychają na plantacjach (całe krzewy!). A mój ogród bez podlewania już dawno przestałby istnieć. Zgroza!!!
A na koniec mój bób- żeby nie było że przesadzam :-) - to czarne to mszyce...
PA!