Pomimo że znowu leje deszcz, ogród jakoś wytrzymuje. Większość wyższych roślin podparta jest podpórkami z drutu i dzielnie trzymają pion. Cierpią tylko kwiaty, które gniją z nadmiaru wody, ale pocieszam się, że po kilku suchych dniach otworzą się nowe pąki.
Dalie w tym roku wyprowadziłam z warzywnika, w którym po prostu przestały się mieścić. Stworzyłam im tymczasową rabatę w innej części ogrodu. Rosną wszystkie razem, w środku te najwyższe, po bokach te niższe. Wzajemnie się podpierają i nawet beż podpór wyglądają dobrze.
Chyba jeszcze nigdy nie kwitły tak pięknie. Opłaca się trochę dodatkowej pracy wiosną, by teraz codziennie zrywać całe naręcza tych pięknych kwiatów i upychać je w każdy dostępny wazon w domu :-)
Niestety, tak to już ze mną jest, że nie pamiętam nazw odmian... Część dostałam od mamy, inne kupiłam, i z roku na rok mam ich coraz więcej.
Na przyszłość muszę dla nich przewidzieć jakieś stałe miejsce i skończyć wreszcie z rozwiązaniami tymczasowymi.
Tymczasem zapraszam na moje daliowisko :-)
A ja wyruszam na URLOP :-)
Miłego dnia!