wtorek, 18 sierpnia 2015

Podwórze

Oj długo się zbierałam do napisania tego posta... W sumie to już od kilku tygodni mamy utwardzone podwórze, ale każdą wolną chwilę spędzam na podlewaniu i nie było kiedy zrobić zdjęć/napisać. W każdym razie proszę bardzo- oglądajcie, bo nie bardzo jest o czym pisać :-) Ciężki sprzęt i kilka dni pracy i gotowe! Jeszcze trzeba będzie domówić trochę tłucznia , poprawić obrzeża, ale póki co jest jak jest.













Jak widać czeka nas jeszcze trochę pracy: równania, założenia trawników, dopracowania szczegółów.
Czekamy teraz na deszcz, bo ta susza odbiera chęci do pracy. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że z części sadu gdzie nie mamy nawodnienia nie zbierzemy handlowego towaru...

Niewielki placyk przy wejściu do domu wybrukowałam kamieniem. Miałam do wyboru kostkę betonową, ale obrzeża zostały wkopane strasznie nierówno i żeby zgubić te nierówności wybrałam kamień. No i ja po prostu nie lubię betonu...
A bukszpan podsycha bo jest regularnie podsikiwany przez psa.
Dopiero na zdjęciach widzę jak bardzo :-)




Przy okazji robienia nowego wianka na drzwi (gdzieś go tam widać) powstało kilka roboczych zdjęć w naszej szopie :-)
Wianek z nasienników pietruszki naciowej. Szkoda mi było wyrzucać, a wianek całkiem całkiem :-)





A jutro rano jedziemy nad morze! Antek jest już prawie tydzień po usunięciu migdałka gardłowego i możemy wyruszać! Przyda nam się zmiana klimatu i trochę dystansu bo po powrocie zbiory...
Pozdrawiam!!!

czwartek, 13 sierpnia 2015

Wakacje...

 Nie szalejemy zbytnio w te wakacje, udało nam się jednak wyjechać na kilka dni z dzieciakami! Kto ma małe dzieci ten wie, że nie wypoczęliśmy, ale przynajmniej zmieniliśmy odrobinę klimat... Spędziliśmy dwa dni w Sandomierzu, zwiedzając przy okazji okoliczne zabytki (najbardziej spodobał się nam zamek Krzyżtopór widoczny na zdjęciach) Dzieciaki biegały jak szalone szukając smoczej jamy :-) Bo przecież pod każdym zamkiem musiał mieszkać jakiś smok :-)





Kolejne dwa dni spędziliśmy w bałtowskim Jura Parku. Kompleks typowo turystyczny, typowo dla dzieci... Były dinozaury, kąpielisko, safari najprawdziwszym amerykańskim schoolbusem, prehistoryczne oceanarium, muzeum skamielin, konie i oczywiście wesołe miasteczko i wioska czarownic. I super warunki noclegowe!







 








W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w Janowcu (koło Kazimierza). Szkoda, że nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy o tamtejszej atrakcji dla dzieciaków, czyli o magicznych ogrodach. Trzeba będzie kiedyś tam wrócić.
Kolejny wyjazd za tydzień, tradycyjnie nad morze. Znając życie to akurat będzie zimno i deszczowo :-) W sumie to jeśli zacznie wreszcie padać, to nie będę narzekać. Jeszcze nigdy nie było u nas takiej suszy! Lipy i brzozy już pożółkły i zgubiły liście, kukurydza uschła na polach a trawniki już dawno wyglądają jak wysuszona preria. Kilka dni temu wylaliśmy 1500 litrów wody pod jesion który rośnie za naszym nowym domem. Ma biedak troszkę podcięte budową korzenie, a bardzo nie chcemy by usechł...





Może wreszcie uda mi zrobić jakieś zdjęcia naszego podwórza to wrzucę. Przy tych upałach (37st w cieniu) przyznam szczerze, nic się nie chce...
Pozdrawiam!