niedziela, 26 listopada 2017

Był sad- nie ma sadu...


Był sobie sad, nasz najstarszy... Wyrok zapadł już kilka lat temu, ale jak to bywa z wyrokami, został odroczony... i to trzy razy. Ale w końcu nadeszła ta chwila i sad powoli zamienia się we wspomnienie po sadzie...
Uwielbiam stare, przydomowe sady owocowe. Piękne kostropate jabłonie o parasolowatym pokroju, małe, parszywe jabłuszka i to, że zazwyczaj kwitną co drugi rok ;-)
Naprawdę je uwielbiam i po cichu marzę o posiadaniu takiego sadku ... Cóż, marzenia marzeniami, a tu kolejny stary sad poszedł pod topór...
Spytacie: jak to, o co chodzi???
A chodzi o to, że z racji wykonywanego zawodu, profesji czy jak to tam nazwać, najzwyczajniej w świecie jest to niemożliwe. Stare sady, jakkolwiek niezaprzeczalnie piękne, to jednak są też wylęgarnią szkodników i chorób. Jako sadownicy utrzymujący się wyłącznie z tego co nam nasze jabłonki "urodzą" nie możemy pozostawić nawet tych kilku starych "ekologicznych" jabłonek, ponieważ stałyby się wylęgarnią smoków :-) Początkowo chciałam zostawić kilka jabłonek i pozwolić im "zdziczeć", ogrodzić i wpuścić tu zwierzęta...  Niestety Idared (odmiana jabłoni którą własnie karczujemy) jest bardzo podatna na parcha jabłoni i niechroniona stałaby się poważnym zagrożeniem dla reszty produkcji...
Z tego samego powodu nie mogę i nie będę miała w ogrodzie uwielbianych przeze mnie głogów, które mogą stać się źródłem najgroźniejszej sadowniczej choroby- zarazy ogniowej.
Cóż... Jakoś muszę z tym żyć;-)
Jedno jest pewne- sadu już w tym miejscu nie będzie. Po zaoraniu i wyrównaniu terenu, posiejemy tu łąkę. W przyszłości założymy ogród, taki trochę dziki i naturalistyczny, z kępami drzew i krzewów. Bez jakichś wydumanych roślin, taki nasz- swojski, wiejski :-)




A w warzywniku?

Sałaty w mini tunelu radzą sobie doskonale i pierwsze mrozy nic im nie zrobiły!

W piecu palimy drzewem jabłoniowym, więc popiół mogę śmiało wykorzystywać w ogrodzie. Jest doskonałym źródłem mikro i makro elementów i podobno nawet ogranicza występowanie szkodników glebowych. Mam w ogrodzie poważny problem ze śmietkami więc po przyszłym sezonie będę mogła zweryfikować pogląd na działanie popiołu na tego szkodnika :-) W sumie to nie wiem co w tym popiele miałoby tym śmietkom szkodzić, ale "baby na wsi gadają...", że popiół pomaga... to spróbujemy...


W ogrodzie, jak w każdym żywym organizmie, czasem powstają jakieś szkody...


W tym roku pogoda była bardzo dziwna... Ogromna ilość opadów bardzo rozmiękczyła glebę, co stało się bezpośrednią przyczyną wielu wykrotów. Przewróciło nam się w tym sezonie w sumie 0,5 ha sadu, i ... sumaki pod domem... Stratę sadu (przewrócone i połamane drzewa trzeba było usunąć) już przebolałam, ale sumaki to nowy temat i jeszcze świeży... Trzeba będzie je usunąć, bo mają naderwane korzenie i opierają się jedynie na następnych sumakach... A nie chcemy efektu domina -mieliśmy go już w sadzie...

Jutro początek kolejnego tygodnia. Kolejne plany i prace do zrealizowania. Kolejne wyzwania i problemy do ogarnięcia.  Na wsi się nie odpoczywa :-)
Pozdrawiam!


10 komentarzy:

  1. Sumaki są bardzo szkodliwe dla środowiska, koniecznie o nich poczytaj a jak nie znajdziesz to ja Ci znajdę :) Szkoda starych drzew, starego sadu... siedziałam, czytałam twój post i tak przyszło mi do głowy pytanie, jak sobie radziły stare drzewa owoce przed istnieniem człowieka? Ciekawe pytanie.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed istnieniem człowieka:) dobór naturalny - najsilniejszy przeżył.
      Sumak jest rośliną miododajną a jego zasuszone kwiatostany\kolby można używać do odymiania uli od warrozy. Ich wadą jest nadmierne rozprzestrzenianie się (gatunek inwazyjny). Należy uważać by nie "uciekł" z ogrodu tak jak i róża pomarszczona czy słonecznik bulwiasty (topinambur).Tu jest więcej wiedzy o roślinach inwazyjnych - https://rm.coe.int/168048d610
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Sumaki mam i to jest prawda są, miododajne a do tego piekna ozdoba, to nasze polskie palmy... Sadu szkoda ale też prawda,co piszesz o starych drzewach... Spotkalam aie juz z tym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony szkoda starych drzew, ale z drugiej to co piszesz jest prawdą, nie opryskiwane odmiany wrażliwe staną się siedliskiem chorób. Mam na działce trochę takich starych, zaniedbanych drzew, one bardzo chorują.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze marzyłam o własnym sadzie, ale pewnie to nie takie łatwe posiadać sad. Rozumie Twoją decyzję. Stworzycie tam piękną, swojską łąkę. Kocham je, zawsze dają mi radość. <3 Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Stary sad jest piękny, ale skoro zagraża temu z którego się utrzymujecie to trzeba porzucić sentymenty... Sumakową inwazję łatwo ograniczyć... poprzecinać i usunąć korzenie odrostów... wymaga to trochę pracy... można też wkopać w ziemię bariery korzeniowe dla bambusów drzewiastych co ograniczy ich inwazję...Ich uroda zwłaszcza jesienią jest warta zachodu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, u mnie zaraza pojawiła się, zanim posadziłam głóg :( A starych drzew nadal żal ... Bogactwo sałat u Ciebie -smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ze mnie jest typowy mieszczuch nie znam się aż tak na owocowych sadach, ale zdjęcie leżących jabłoni zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Podziwiam twoją ciężką pracę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ile lat miał Twój stary sad?

    OdpowiedzUsuń
  9. A to smutna historia... Szkoda starego sadu. Ale żeby nowy tak powaliło, coś nieprawdopodobnego. Nie przypuszczałam, żeby tak mogło się zdarzyć z powodu rozmiękłej ziemi.

    OdpowiedzUsuń