Dziś miało być z innej beczki, i będzie :-)
Dla tych z Was, którym znudziło się już nasze "piwniczenie", ule, pszczoły i inne robactwo- dziś robótki bardziej pasujące :-) do kobiety!
Oglądałam kilka dni temu 'Dumę i uprzedzenie". Uwielbiam ten film, książkę i wszystkie pozostałe powieści Jane Austen. Nie potrafię zliczyć ile razy to czytałam i oglądałam :-) I jak za każdym razem- naszło mnie na haftowanie :-) Tym razem powstała bardzo romantyczna podusia, która nie bardzo mi co prawda pasuje do wnętrza, ale zawsze chciałam taką mieć- i mam! Tymczasem zamieszkała w sypialni, ale nie jestem pewna na jak długo... Marzą mi się wałki do kompletu, które pewnie niedługo powstaną :-)
Ponieważ nasz kot jasno się już zdeklarował, że z nami zostanie :-) (Znika co prawda na dzień, czy dwa, ale zawsze wraca...) nadszedł czas, by dostał swoje własne, osobiste posłanie!
Do tego celu posłużyła nam stara sadownicza skrzynka na jabłka. Było przy tym trochę pracy, bo skrzynka brudna była okropnie i nie heblowana... Najpierw więc mycie, szlifowanie i chyba za 4 czy 5 warstw farby... Oj długo to trwało... i jeszcze nie skończyłam...ale już dziś Wam pokażę!
Nowy Właściciel na razie z rezerwą podchodzi do nowego mieszkania... (woli spać w moim łóżku :-))
Ale jak kota nie ma... to myszy harcują :-)
Kocia poducha powstała w jeden wieczór. Wzór ściągnęłam chyba z jakiejś stronki z grafikami... Jest dość popularny, ale w wersji haftowanej jeszcze nie widziałam :-)
Tak w ogóle to muszę Wam powiedzieć, że nasze zwierzaki powariowały w tym roku... Najpierw zaczął Bazyl... Zniknął z domu na ponad tydzień, ale wrócił... Potem poszli Momak ze Smerfem... Smerfa nie ma już dobry tydzień i raczej nie mamy już nadziei, że wróci...Smerf to mały kundelek z dużym temperamentem. Zawsze zachowywał się tak, jakby nie zdawał sobie sprawy ze swego niewielkiego rozmiaru... Nasz Momak mniej lub bardziej tolerował jego zachowanie, ale obawiam się, że z innymi psami nie miał tyle szczęścia :-(
Wszystko zaczęło się od tego, że przywędrowały do nas jakieś obce suki ... Bardzo szybko wyciągnęły z domu Chłopaków. Teraz niepokoję się o Momaka... Co prawda ma już 5 lat, ale na suki nigdy nie latał ... To zawsze był taki maminsynek by :-) Nie lubił obcych i nawet jako szczeniak nie dał się nikomu pogłaskać tylko ja mogłam i najbliższa rodzina... To mój pierwszy pies i nie ukrywam, że trochę go rozpaskudziłam... Pochodził z niespodziewanego miotu starej suki moich teściów. Jako najmniejszy został przez sukę odtrącony i bez mojej pomocy miał marne szanse na przeżycie. Podtykałam go Sabie do karmienia co chwilę i już niedługo był najgrubszym szczeniakiem :-) Nawiązała się miedzy nami szczególna więź i został już ze mną. A teraz uciekł... To do niego nie podobne bo zawsze wracał choć na chwilkę sprawdzić czy dom jeszcze stoi i czy wszystko jest ok. Mam nadzieję, że wróci... ale Olaf powoli mnie przygotowuje do najgorszego... Ludzie na wsi są okrutni! Zwierząt nie szanują, a pies zajmuje u nich w hierarchii jedno z ostatnich miejsc... Wiele razy próbowali mnie przekonać, że marnuję psa, bo nie trzymam go na łańcuchu...
Każdy na wsi ma wiatrówkę... a wiele psów chodzi z przestrzelonymi nogami...
I tylko Bazyl się cieszy, że konkurencja zniknęła...
No nic, może przedwcześnie się martwię, jak w przypadku Bazyla...
Pochwalę się jeszcze jakie cudne serducho dostałam od Maciejki! Pięknie mi się wpasowało do sypialni i tworzy fajny komplecik z moim starym drewnianym sercem!
Pięknie Ci dziękuję Kochana!!! Sprawiłaś mi ogromną radość! A przepiękna zakładka jest już w użyciu!
Chciałam też powitać mojego pierwszego oficjalnego obserwatora płci przeciwnej! Witam Cię serdecznie Grzegorzu! Jest mi niezmiernie miło, że nie tylko kobietki znajdują tu coś interesującego dla siebie!
Wszystkie Kobietki również bardzo serdecznie witam!!! Nie spodziewałam się, że tylu osobom spodobają się moje "wypociny" :-)
Buziaki!!!