Witajcie!!!
Uprzejmie donoszę, że żyję i mam się dobrze :-) Jak zwykle cierpię na brak czasu i stąd właśnie moja ostatnia nieobecność tutaj...
Od jakiegoś czasu głowę moją zaprząta kwestia budowy domu... Sprawa opóźniła się o jakiś rok z przyczyn... niezależnych :-) Ale mamy nadzieję wreszcie temat ruszyć. I tak: projekt wybrany i właśnie wprowadzane są do niego zmiany w biurze projektowym. Majster wstępnie zaklepany a my gotowi :-)
Niestety mamy też problem... Nie będę Was zanudzać, powiem tylko, że dotyczy usytuowania domu na działce. Urzędasy przebrzydłe nijak nie chcą zaakceptować mojego planu, a ja nijak nie mogę zaakceptować tego co mi proponują. Impas...
Biurwy wstrętne, z tej zawiści chyba, że działkę mam większą niż one (a kto im kazał kupować w mieście działeczkę mikroskopijną za krocie, kiedy 5 kilometrów dalej, na wsi, kupić można hektar za grosze???- ale jak ktoś na siłę się do miasta pcha, to niech później nie narzeka, że mu przestrzeni brakuje!!!) nie mogą pojąć, że miejsce to charakter historyczny ma i nie można zakłócać harmonii, która w nim panuje! O tym, że harmonię już ktoś wcześniej zakłócił, dzieląc przestrzeń murami i zasiekami, oczywista nie wspomniałam... Tak więc walczę z wiatrakami naszej polskiej biurokracji i jak na razie przegrywam... Czuję się przy tym jak Herakles wykonujący swoje 12 prac (jemu się nie udało...)
Trzymajcie kciuki za mnie...
Przepraszam wszystkich z Was, którym jeszcze nie odpowiedziałam na maile... Mam nadzieję, że wkrótce mi się to uda :-)
Pozdrawiam!!!
Droga Bubiso, kilka spraw... Poszukaj mądrego urbanisty, który wypoci powalające uzasadnienie dla Twojej koncepcji usytuowania domu. Jeżeli nie ma miejscowego planu zagospodarowania ze szczegółowymi wytycznymi lokalizacji (posadowienia) budynków, to biurwy nie mogą powiedzieć Ci "Nie, bo nie". Niech Ci dadzą uzasadnienie na piśmie. Skoro miejsce ma charakter historyczny (a wiem, że ma, bo pisałam o Twoich okolicach niedawno), to należy zrobić wszystko, by ten charakter utrzymać (i mądry urbanista to poprze i podpisze się rękoma i nogami). A mur domyślam się, że był samowolą, więc nie ma prawa bytu generalnie. I nie poddawaj się - z urzędasami idzie wygrać. Lepiej chwilę dłużej poczekać z budową a powalczyć.
OdpowiedzUsuńPo drugie - jak Ty to robisz, że Twój ogród nawet w tych przymrozkach wygląda jak z bajki?? U mnie chaos totalny. I biegam jak kot z pęcherzem, bo robię jedno, przypomnę sobie o drugim, a jeszcze trzecie czeka w kolejce.
I po trzecie - pamiętam o odwdzięczeniu się nasionkami. Przed wiosną na pewno dotrą ;) Po prostu co chwilę zmieniam zdanie i nie mogę się zdecydować co zamówić dla siebie i przy okazji dla Ciebie :)
...chyba Ankha ma rację co do mądrego urbanisty !
UsuńTrzymam kciuki, bo słyszałam jak to jest rozpocząć budowę domu w PL...
OdpowiedzUsuńmówisz "biurwy"? ostatnio z urlopem macierzyńskim miałam taką sytuację...do tej pory niewyjaśnioną...ale chyba z ponadczasowej rady Ankhi skorzystam "Lepiej poczekać i powalczyć!"...tylko co jak się nie potrafi walczyć?? ech...człowiek zmuszany jest czasami do bycia nie sobą przez takie "biurwy"
OdpowiedzUsuńogród faktycznie jak z bajki...
pozdrawiam!
3mam kciuki powodzenia !
OdpowiedzUsuńTaka miła Pani... a jak tu się bardzo brzydko wyraziła - biurwy. Wykształcona osoba chyba powinna sobie zdawać sprawę, że urzędnik - przepraszam -biurwa- musi działać zgodnie z przepisami których wcale taż właśnie biurwa nie ustala. Łatwo sprawdzić kto uchwala ustawy - kilku panów w Warszawie.
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimie, można być urzędnikiem i biurwą ... wiem coś bo sama kiedyś pracowałam w urzędzie i znam te klimaty od podszewki. Przepisy przepisami, ale czasem dobra wola jest ważniejsza.
UsuńZa Ciebie Bubiso trzymam kciuki podpisując się obie rękami pod tym co napisała Ankha. Lepiej chwilę dłużej poczekać, zawsze są organy odwoławcze od nieprzychylnej decyzji, które mogą popatrzeć przychylniej (i przede wszystkim z głową) na Twoje zamierzania.
:))) pracowałam w urzędzie na samodzielnym stanowisku..., obserwowałam starsze "koleżanki" w swojej pracy i wcale się nie obruszam za takie określenie, to tak jak z księżmi, różni są, jedni z powołania, drudzy już nie powiem czym się kierowali wybierając ten "zawód". Jak się chce, to mozna zrobić wszystko, nawet zgodnie z przepisami, trzeba tylko chcieć :))), a może te panie pracownice chcą czegoś więcej????? I nie o wykrztałcenie tu chodzi a o DOBRĄ WOLĘ!!! :)
UsuńZgadzam się dziewczyny! To co dla jednego urzędnika jest niemożliwe (bo wiąże się z wykonaniem jakiejś czynności poza piciem kawy i opychaniem się pączkami) dla innego jest możliwe- bo ma dobre chęci. I o nastawienie tychże ludzi tu chodzi! Bo często niestety jest tak, ze urzędnicy traktują petentów z góry i na dzień dobry ich odsyłają bo im sie po prostu nie chce! Myślą sobie, że jak dwa razy odeślą, to trzeci raz ten ktoś odpuści i nie wróci, a oni dalej będą grzali ciepłe posadki i nic nie robili... Masakra normalnie!
UsuńPrzegrzebałam Twojego bloga " od posta do posta" i powiem, że jest super. Mam nadzieję, że wygrasz walkę ;-). Pozdrawiam, Ola
OdpowiedzUsuńTakie bitwy jeszcze przede mną, choć toczyłam inne, z deweloperem i księgami wieczystymi, żeby mieszkanie, które kupilismy za ciężkie pieniądze było nasze a nie poszło na spłate długów dewelopera:-) udało się, ale walka trwała 6 lat! taki kraj:-) Trzymam kciuki oczywiście - o marzenia trzeba walczyć:-)pzdr!
OdpowiedzUsuńAle czasem to wszystko strasznie zniechęca...
UsuńTrzymam kciuki za pomyslnosć. Biurwy najbardziej nie lubią wytrzymałych i cierpliwych ludzi, bo tacy zazwyczaj wygrywają z nimi sprawy. Uda się zobaczysz.
OdpowiedzUsuńOglądałam Twój ogród w tym opisie do gory po prawej. Bajeczny. czy mogę odgapić warzywniak? Mój będzie malutki ale rosplanowanie i oprawa bardzo mi sie spodobały :)
Jasne! Zgapiaj śmiało!
UsuńNa pewno się uda, tylko nie popuszczaj! Mieliśmy podobny problem, ale kiedyś można to było inaczej załatwić:) Nie trać nadziei!
OdpowiedzUsuńPiękny warzywnik!!! Pozdrawiam Ania
One,te biurwy maja swoich przełożonych i tam trzeba też się udać.Walcz kobieto o swoje,bo jak Ty nie zawalczysz to kto? a nawet do Warszawy się odwołaj.
OdpowiedzUsuńTe urzędasy boją się swoich zwierzchników ,bo mogą stracić pracę lub opinię.Były kiedyś takie przypadki,które znam z autopsji.A nawet trzeba pisać skargi na konkretne nazwiska.
Pozdrawiam i życzę dobrego budowania domu.Anka
Dzięki! NA pewno będziemy walczyć o swoje!
UsuńMy w tamtym roku przechodziliśmy podobną bitwę o usytuowanie domu na działce. Działka prawie hektar, a okazało się, że możemy budować 15m od drogi bo tak obowiązująca linia przechodzi. Ale udało nam się to obejść, pomysł podsunął nam architekt, który nam adaptował projekt i dom jest dużo dalej od drogi, na szczęście:)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia, na pewno da się coś zrobić:)
Dzięki!
UsuńKochana, jesteś waleczna i uparta- z pewnością Ci się uda! Pięknie u Ciebie z tym pierwszym przymrozkiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
Wolnym czasem może naświetlisz nam tą sprawę trochę szerzej :)
Pozdrawiam serdecznie
Postaram się, ale dopiero jak wyjdę na prostą, żeby nie zapeszać!
UsuńBubiso trzymam kciuki za powodzenie :****
OdpowiedzUsuńZ biurwami zalecam walkę, ale tylko z obmyśloną strategią bo tak po prostej to może być ciężko.
pozdrawiam :**
Kochana czytam Twoj blog juz od dawna, jest bardzo ciekawy chociaz ostatnio bylas zbyt zapracowana zeby pisac. Co do domu to z tego co widze to masz calkiem fajny drewniak , nie radze Ci zmarnowac sobie wielu lat na budowe duzego domu bo z dosiadczenia wiem ze potem nie ma kto w nim mieszkac.(dzieci szybko wyfruwaja, czesto az za granice!!)
OdpowiedzUsuńZycze wytrwalosci, zdjecia sa super, ladnie tam u Ciebie.
Serdeczniz pozdrawiam
Ola - sosenka@hotmail.fr
Ten drewniaczek to chyba nasza koziarnia :-) My mieszkamy w domu u Teściów :-) I marzy nam się własny kąt!
UsuńJeszcze nie zima, a już nie jesień:). Zdjęcia oddają to całkowicie!
OdpowiedzUsuń... pewnie, że będę trzymać kciuki...
OdpowiedzUsuńnie daj się urzędasom !!!!!
Jasna ch......... jakim prawem urzędasy nami rządzą!!!!!!!!! Pierdzą w stołki i się głupio wymądrzają !!!! Nie daj się(widzę że jesteś waleczna) trzymam kciuki !!!!!! Serdeczne pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńDZięki!
UsuńJa też jestem ciekawa,ile Twój dom będzie miał metrów,mój ma 115 m powierzchni użytkowej,mieszkają w nim 3 osoby i jak zaczynam sprzątanie,to twierdzę,że mógłby być mniejszy.Oczywiści parterówka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wytrwałości w realizacji celów.
Oj, to mój większy będzie... Pewnie też kiedyś będę żałowała tego sprzątania, ale póki co marzy mi się przestrzeń :-)
UsuńCzęsto biurwy - biurwami, a przepisy - przepisami. I złamać ich nie można, choć wydaje się to takie proste. Skąd tyle nienawiści do tych czasami Bogu ducha winnych urzędników? Taka sobie "MAŁA BIURWA"
OdpowiedzUsuńBo czasem to oni tacy Bogu ducha niewinni to nie są... Leniwi i niezbyt mili... Ale prawda- generalizować nie wolno :-)
UsuńBądź uparta i konsekwentna. Sama to przechodziłam jak chciałam zrobić werandę i założyć okiennice. Ale miałam schodów, projektów a potem donosów. A teraz donosiciele mówią wow ale ładnie. Tak samo chcą bym wycięła piękną starą brzozę bo liście lecą ludziom na kostkę betonową , a Pani z metra cięta straciła okulary spacerując naszym chodnikiem - bo w/w brzoza zwisa na ulicę ( a mój mąż ma ponad 180 i do niego brzoza nie sięga) Ale upiększaj ten świat i się nie poddawaj.
OdpowiedzUsuńPa pa
No tak... Wiem, że ludziom drzewa przeszkadzają, tylko nie rozumiem dlaczego :-(
UsuńJakoś do tej harmonii którą Pani tworzy nie pasuje mi to określenie "biurwy wstrętne".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wstrętna biurwa !
Właśnie, wygląda na to, że ta wypowiedź to tak naprawdę prawdziwe oblicze - czy tylko wyjątek napisany w złej chwili? Czy te sielskie obrazki i opisy to dla bloga tylko?
UsuńZdjęcia i obrazki każdy zrobić może... I każdy pokazuje swoje życie w takiej perspektywie jak chce. A wkurzyć też każdy się może!
UsuńA jak już pisałam wyżej, to o podejście pań urzędniczek chodzi. które łaskę robią, że w ogóle coś robią... Ciepłe posadki mają, to im na sympatii petentów nie zależy.
Witaj ! Pięknie tu u ciebie, i pewnie częściej będę zaglądać jak sobie radzisz z realizacją planów... trzymam kciuki za ich powodzenie... jesteś fajną dziewczyną i mimo, że jesteś dużo młodsza to podziwiam w Tobie energię i zapał. Przeczytałam wszystko od początku do końca i jestem pod wrażeniem :) Trzymam kciuki i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! Witam!
UsuńNo i wyszła słoma z butów autorce bloga >
OdpowiedzUsuńNie mówię, że nie :-)
UsuńSą tu jakieś ideały?!?
Nie mówię o ideałach, tylko o elementarnej kulturze której jak widac Tobie brak.
OdpowiedzUsuńLusia
Oj,Lusia,nie gwiazdorz...Skąd Ty wiesz,że autorce bloga brak kultury?
OdpowiedzUsuń