poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Zaległości- 10 rocznica ślubu w Bieszczadach

 Przeglądając zdjęcia w telefonie dotarło do mnie, że mam jeszcze jedną zaległość! 
W maju mieliśmy z Olgierdem 10-tą rocznicę ślubu, którą spedziliśmy (bez dzieci!!!) w Bieszczadach.
Dziś więc krótka fotorelacja w 3-dniowego wypadu w góry. 
Było dużo chodzenia po górach, było też troszkę siedzenia po knajpach . W sumie- tak w sam raz :-)
Wyjazd zaliczam do tych udanych, pomimo że codziennie na szlaku łapała nas burza... Raz nawet przyłapała nas na samym szczycie i nie mieliśmy gdzie uciec, ale przeżyliśmy... 
Choć nie powiem... było strasznie kiedy piorun udeżył 40 metrów od nas...



Bazę wypadową mieliśmy w Wetlinie, a tu mieszkaliśmy:


                                                            A tak było tam w górze...



To był ciekawy obrazek- przeganianie owiec na połoniny. Swoją drogą to jestem pełna podziwu, bo baca to ledwo szedł... (to ten w czerwnej czapce). Nie wiem co oni tam piją...



Pisałam już, że mam sentyment do owiec ?...



Tu najczęściej jedliśmy (mogę polecić z czystym sumieniem- fajny klimat, dobre jedzenie i niewygórowane ceny)








Bardzo przyjemnie spędzony weekend!
Pozdrawiam wszystkich miłośników gór i nie tylko!

niedziela, 5 sierpnia 2018

Zaległości- plac budowy = pole bitwy...= przeprowadzka


Jak już pisałam, zamieszkaliśmy wreszcie w nowym domu. Może nie wszystko jest gotowe (nie mamy drzwi wewnętrzych i schodów, tarasu, podjazdu), nie mamy wszystkich mebli, a wszystkiego trzeba długo szukać (bo nie pamiętam do której szafki tę potrzebną akurat rzecz wsadziłam...) ale żyć się da :-)
Jedno jest pewne- przeprowadzki nie polecam nikomu.
Mnie kosztowała wiele nerwów i wysiłku, a do tej pory część naszych rzeczy wciąż pozostała w starym domu..., na część nie mam pomysłu..., wiele mebli czeka na przemalowanie, a wiele kątów na zagospodarowanie... Trochę to trwało zanim zaczęłam traktować ten dom jak mój dom... Kilku nocy nie przespałam czując się jak nie u siebie... Dziwnie było...

Na początku przeprowadzki wszystko wyglądało tak:


Później, część mebli już po złożeniu zaczęła stopniowo oswajać wnętrza...


Później wszystko zaczęło powoli nabierać kształtów i  przypominać dom...

Taki mam widok z okna po przebudzeniu...


Mam obawy przed wstawianie zdjęć z naszego nowego domku...Tak na prawdę ani jedno pomieszczenie nie jest jeszcze urządzone w 100%, a ja nie lubię pokazywać niegotowych projektów. Dlatego dziś tylko malutkie migaweczki... z salonu i z kuchni...












***
W międzyczasie mieliśmy też remont w starym domu- zmienialiśmy dach. W związku z tym przez kilka tygodni mieliśmy tu spore zamieszanie...
Dwie budowy równolegle...
 Trzeba było zrzucić starą blachę, docieplenie i całe sterty różnych dziwnych rzeczy... Codzienie wieczorem staraliśmy się uprzątnać pobojowisko, bo przecież dzieci biegają, a to niebezpieczne... Udało się!
Dach wymieniony, żadne dziecko nie ucierpiało, nikt nie wbił sobie zardzewiałego gwoździa w stopę  ani nie rozciął nogi o starą blachę, i tylko jedno koło naszego auta ucierpiało z powodu owego gwoździa własnie... Ale patrząc na rozmiar przedsięwzięcia i bałąganu- straty duże nie były...
A efekt- super! Dom od razu wygląda lepiej!



Teraz już jesteśmy ogarnięci, a nasze życie powoli wraca do normalności...
A ja, mam nadzieję, wracam do was na stałe :-)

piątek, 3 sierpnia 2018

Zaległości- lipiec




Dziś kolejny post z cyklu "zaległości".  Tym razem lipiec. W lipcu również mieliśmy suszę. Jedynym zielonym zakątkiem w naszym ogrodzie był warzywnik. Z racji tego, że jako jedyna część ogrodu był systematycznie nawadniany, wyglądał jak oaza na środku pustyni. Wszędzie dookoła zieleń była szara, trawa żółta, rośliny zwiędniąte i zmarniałe, a tu zieleń szalała :-)
Jednak ze względu na okropne upały, rośliny mimo podlewania kwitły bardzo krótko. Czasem coś jednego dnia było dopiero w pąkach, a drugiego już przekwitało... Szkoda, ale coż... taki klimat...

Doskonały wg mnie duet: szparagi i samosiejki słoneczników.
Wszystko wzajemnie sie podtrzymuje i świetnie wyglada.


Warzywa w tym roku też jakieś takie wymęczone. Nie wiem, być może to wina tego, że warzywnik już  4 rok jest w tym samym miejscu. Nagromadziły się szkodniki. Sąsiedztwo dużych drzew też nie pomaga. Drzewa bardzo skutecznie osuszają teren, a ogród w skrzyniach dodatkowo szybciej przesycha. Nawet coroczne uzupełnianie skrzyń kompostem, w tych warunkach nie zapewnia idealnych warunków dla roślin.
Kwiaty za to miewają się doskonale!








Chyba powoli zbliżam się do teraźniejszości :-)  !!!

Do zobaczenia!

czwartek, 2 sierpnia 2018

Leciałam motolotnią!!!






Tak mi się ostatnio poszczęściło, że miałam okazję przelecieć się motolotnią nad naszymi Niemojkami.
Wspaniała przygoda- polecam wszystkim!
Zdjęcia nie są może pierwszej jakości, pogoda nie była idealna, ale i tak było cudnie :-)


Rzeka Toczna




Nasze gospodarstwo z lotu ptaka:








Lot miał nie tylko służyć mojej przyjemności, ale przede wszystkim miał podoże "służbowe"...
Założyliśmy w Niemojkach stowarzyszenie pro-ekologiczne ZIELONE NIEMOJKI, którego głównym celem jest zahamowanie rozbudowy wielkoprzemysłowych ferm drobiarskich na naszym terenie.
Zdjęcia lotnicze są nam potrzebne do zobrazowania skali i niebezpieczeństw wynikających z powstawania tego typu obiektów.
Nasze stowarzyszenie choć jeszcze bardzo młode, już pochwalić się może pierwszymi sukcesami. Pomogliśmy w zablokowaniu inwestycji drobiarskiej we wsi Ksawerów oddalonej od Niemojek o niespełna kilometr. Miejmy nadzieję, że to dopiero pierwszy z wielu takich sukcesów!


Poniżej jedna z największych i najbardziej uciążliwych ferm drobiu w okolicy Niemojek.
Obecnie pracujemy nad zablokowaniem rozbudowy tego obiektu...





***
Przemku- bardzo dziękuję za tę niecodzienną przyjemność!
 Było super!!!

środa, 1 sierpnia 2018

Sianokosy


Witajcie!
W przerwie między postami typowo ogrodowymi- post o wielkiej pasji mojego starszego syna 😊


Sianokosy pasjonowały Witka od najmłodszych lat. Już jako niespełna dwuletnie dziecko wyciągał mnie na łąki  i obserwowaliśmy proces tworzenia bel siana. 
I tak zostało mu do dziś 😊
Dodatkowo takie bele to doskonały plac zabaw 😊




 Droga na łąki prowadzi w pobliżu naszych stawów, co niezmiernie raduje nasze psy, które przecież też potrzebują ochłody w te gorące dni...





Pozdrawiam i do zobaczenia!!!