Robię kilka rzeczy na raz: maluję, szydełkuję, decupażuję, przerabiam ...- w związku z czym wszystko jest zaczęte i prawie nic- skończone...
Wreszcie po długim zwlekaniu zabrałam się za malowanie mebli w sypialni ( nie ma się jeszcze czym pochwalić bo schną w piwnicy...). W domu bałagan taki, że odechciewa się żyć... Śpimy na podłodze (bo łóżko "się maluje"), po całej sypialni walają się sterty ubrań (szafa też "się maluje")... Horror! Dobrze, że Olaf tego nie widzi... Tylko Wito czuje się jak w raju... Całymi dniami skacze po materacu i znosi tam swoje skarby (które ja potem odnajduję w środku nocy, bo mnie uwierają...w plecy :-))
Sprułam "wełniany" szal ( wełniany w cudzysłowiu, bo nie wiem z czego on był- bo na pewno nie z wełny...) i zabrałam się za robienie nowego- i tu również nie ma się jeszcze czym chwalić.
Zrobiłam porządki w biżuterii ( mocno zapomnianej i opuszczonej po urodzeniu Witka- kto ma małe dzieci- wie dlaczego... Ja w każdym razie szanuję swoje uszy ;-) i z kolczyków zrezygnowałam. Ale, w końcu Wito to już prawie dorosły facet i z ciągania za mamine kolczyki wyrósł, więc pora odświeżyć image :-)
Z tej okazji zrobiłam sobie bardzo skromną szkatułkę na babskie duperelki.
Metamorfozę przeszła również stara rama okienna, która stała się wieszakiem na kolczyki właśnie! Poprzednią metamorfozę ramy pokazałam tu.
Całość w dużym stopniu powstała dziś podczas kąpieli Witka.
Podobne pomysły przewijają się dość często na Waszych blogach- ja nie wnoszę tu więc nic nowego...
Napis zrobiłam od szablonu, który dawno, dawno temu przysłała mi Lucy. Szablony leżały do tej pory w szufladzie bo...bałam się je zmarnować... Teraz żałuję, że czekałam tak długo z ich wykorzystaniem... I Jeszcze raz z całego serca dziękuję Lucy za wspaniały prezent!!!
Myślę, że ta konkretna maksyma umieszczona na tak starym i zniszczonym przez czas kawałku drewna, daje do myślenia...
I jeszcze kilka kwiatków- tak na przywołanie wiosny :-)
Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła pochwalić się Wam nową sypialnią!
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i witam nowych gości!!!
Do zobaczenia!!!
Ależ Ty szalejesz Dziewczyno! Ta stara ramka rewelacyjnie wyszła - ja też mam takie napisy od Lucy:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz tyle energii w sobie, już nie mogę się doczekać sypialni:)
pozdrawiam ciepło,
Ramka naprawdę jest cudna,dzieło sztuki, ściskam!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z ramką :) i porządek jest i popatrzeć na co jest :) SUPER!
OdpowiedzUsuńMOJA RAMKA OKIENNA SOBIE STOI W POKOIKU....I CZEKA NA MOJE CHCIEJSTWO:))))) PIĘKNIE CI WYSZŁA:))...A TEN NAPIS TO WISIENKA...TAKI SZABLON ROZUMIEM ,ZE TO TWÓR WIELOKROTNEGO UŻYTKU?..POZDRAWIAM W OCZEKIWANIU NA SYPIALNIĘ:))
OdpowiedzUsuńNiestety... szablony są jednorazowe... Bardzo się starałam nie zniszczyć, ale przy odrywaniu (to taka naklejka) wszystko się posklejało :-(
Usuńświetna metamorfoza!!! już mnie zżera ciekawość co z tą sypialnią wymodziłaś :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twoją sypialnię! Już się nie mogę doczekać! Rama okienna wyszła Ci super! I jaki świetny pomysł! Jednym słowem dopisuję same "ochy" i "achy" :)
OdpowiedzUsuńMoja Droga, pięknie szalejesz :)
OdpowiedzUsuńCzekam, aż odsłonisz nową sypialnię :)
Pozdrawiam serdecznie
ada
Lubię tu do Ciebie zaglądać po kolejną porcję energii życiowej, która aż bije z Twojego bloga. Rama oczywiście jest super i z niecierpliwością czekam na efekty wielkiego malowania:)
OdpowiedzUsuńA JESLI CHODZI O KOTA...MOZE JEST NIE WYKASTROWANY?
OdpowiedzUsuńBazyl nie jest wykastrowany, i szczerze mówiąc wolelibyśmy tego uniknąć... Jak mrozy troszkę zelżeją, wybierzemy się z nim do weta. Może nam podpowie co i jak, bo ponoć u starszych kotów kastracja nie pomaga, a my nie wiemy ile wiosen liczy sobie Bazyli...
UsuńMam nadzieję Dziewczyny, że nie rozczarujecie się... bo co prawda odnawiam kilka sypialnianych mebli, ale sporo trzeba będzie jeszcze dokupić... Podobają mi się meble z IKEA ale nie podoba mi się to, że często, przynajmniej fragmentarycznie są z płyty. Dlatego będę zamawiała meble u stolarza, a to kosztuje... Więc nie wszystko na raz...
OdpowiedzUsuńTen wpis jest jak swoiste oczyszczenie:-) Odnawianie siebie i przestrzeni wokół. Też tak czasem mam. To świetna sprawa. Szczególnie gdy jest dziecko i zapomina się o swoich potrzebach.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie jestem przeziębiona, mąż z synkiem zrobili sobie drzemkę... miałam iść się położyć, żeby przeziębienie nie dokuczało tak mocno, ale teraz chyba skocze pomalować koszyczki. Farba w puszce stoi w salonie, tak na wszelki wypadek, gdyby wena przyszła!
Dziękuję Ci!
No,no szalejesz;)czekam na fotki..pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak tak cię wzięło to może już wiosna...idzie?!:):)
OdpowiedzUsuńRama cudo. Też mam ramę, ale jeszcze przed obróbką. Liczę, że jak będzie można na zewnątrz coś podziałać to się za nią wezmę:)
Proszę zerknij do mnie na bloga, czeka tam dla Ciebie zaproszenie do zabawy:)
super kolczyki. Popieram maksymę, warto chwytać każdy dzień!
OdpowiedzUsuńramka strasznie mi się podoba,szalej tak dalej!!!
OdpowiedzUsuń"Ramka" na kolczyki jest cudna, ale mnie zaskoczyłaś tym pomysłem. Efekt jest rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko =}
O rety, ależ wspaniały pomysł z tą ramą okienną! Podobają mi się te Twoje szaleństwa :)
OdpowiedzUsuń