Odkąd pamiętam, coś tam sobie dziergam... Zazwyczaj wieczorem przed telewizorem. Telewizor włączamy rzadko bardzo, ale i wtedy jakoś nie potrafię usiedzieć bezczynnie. Zwłaszcza, że dobrego kina jak na lekarstwo...
Dziś pokażę co wydziergałam podczas wieczornych pogaduch u mojej siostry w Świnoujściu.
Przy dwójce malutkich dzieci ( to drugie gospodarzy...) wieczorne wyjścia odpadają zupełnie, więc wakacyjne wieczorki kameralnie spędzaliśmy w domu...
Te małe podkładki pod kubki to moja tegoroczna pamiątka znad morza... Przywiozłam jeszcze worek patyków i deseczek wyrzuconych przez morze i szyszek zebranych w borze sosnowym (z sosny czarnej). Z patyków coś tam kiedyś "ulepię", a z szyszek będą zimowe stroiki.
A tym czasem pozdrawiam ciepło!
podkładki są zwyczajne, proste w wykonaniu, dlatego bezczelnie je "zerżnę" bo są śliczne!!!
OdpowiedzUsuńPAPUGA