Jakiś czas temu zostałam zapytana co zrobić z murarkami na zimę. Troszkę się spóźniłam z odpowiedzią...
Otóż my nasze murarki, dosłownie w przeddzień mojego pójścia do szpitala, przeprowadziliśmy z uli do szczelnie wybitej gęstą siatką hodowlaną skrzyniopalety. Zaraz wyjaśnię dlaczego. Okazało się, że w prawie każdym ulu zadomowiły się myszy. Jedna nawet wyskoczyła na mnie gdy wybierałam rurki trzcinowe... Ponadto sikorki uwielbiają taką darmową stołówkę (kokony są bardzo pożywne dla ptaszków, zwłaszcza przy takich mrozach...) Żeby ograniczyć straty w kokonach powstałe w wyniku pożarcia przez nieproszonych gości, przenieśliśmy rurki. Nasze pszczółki przeczekają sobie zimę (w rurkach) pod dachem w stodole. Dopiero na wiosnę, gdy temperatura wzrośnie, zaczniemy "wydłubywać" kokony. Jeszcze tego nie robiliśmy, nie wiem jak to będzie... Zanim jednak przyjdzie czas na dłubaninę, trzeba będzie przygotować zapas rurek i to przynajmniej trzy razy większy niż w tym sezonie!
Wszystkie ule zgromadziliśmy w jednym miejscu zaraz po skończeniu przez pszczoły lotów. Tak jest wygodniej, bo można mieć na oku wszystkie ule i nie trzeba robić męczących obchodów (nasze ule były bardzo "rozstrzelone" po sadach i nieużytkach- w pewnym momencie, w części z nich zalęgły się mrówki i wyjadały kokony. Dlatego podjęliśmy decyzję o zwiezieniu uli w pobliże domu.)
Podsumowując sezon pszczelarski, z czystym sumieniem mogę wszystkim polecić te miłe owady. Zaproście je do waszych ogródków- nawet tych bardzo małych! Można im przygotować naprawdę pomysłowy "ul" który będzie stanowił oryginalną ozdobę naszego kawałka zieleni, a w dodatku jaki eko!
Ja już mam kilka pomysłów na nowe ule. Będą stały w nowym warzywniku. Ale, to dopiero w przyszłym roku :-)
Pozdrawiam wszystkich przedświątecznie!!!
Pieknie tam u Was u mnie sniegu brak , a wedzonego łososia i serka pozytywnie zazdraszczam ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
AG
Taki wędzony domowym sposobem łosoś to ho! HO!. Będzie pysznie:-))) Ładna zima u Was. Ja w swoim ogrodzie "idę na żywioł" - mam spora bioróznorodność i nie dokładam nowych gatunków, a te co są =- radzą sobie. Tylko ptaki dokarmiam jak śniegi spadną:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedświątecznie:-)))
Asia
Ja Cię przepraszam bardzo, ale w tym zalataniu nie pogratulowałam Ci wspaniałego powiększenia rodziny i z tego co piszesz wydłużenia listy zajęć. Piękny ten Wasz potomek, niech no tylko wiosna przyjdzie, to będą spacery, ciekawe czy i tym razem machniesz płot podczas drzemek czy może coś innego, coś z pewnością wymyślisz. Ach te wędzone wyroby, aż ślinka cieknie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie popatrzyłam na Twój licznik wyświetleń i piękna cyferka Ci minęła. Jak ten czas pędzi. Po dzieciach widać. Uściski dla Was. Szczególnie dla Witusia!!!
Ale ślicznie - bajkowo :) a rybka na pewno jest pyszna :)
OdpowiedzUsuńJak u ciebie pięknie. Wprawdzie nie długo mieszkam na Twoim blogu, ale mocno się nim zachwycam. Zwłaszcza, że od września również na wieś wyemigrowałam. Buziaki dla całej rodzinki, a największe dla maluszka. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńAnna
Moje Murarki w garażu :) po świętach będę je wyjmowała, przełożę do pudełek. Ciekawa jestem czy hodowla się powiększyła :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Lepiej zostaw je jeszcze trochę w rurkach! Lepiej im będzie w trzcinie. W pudełkach mogą spleśnieć a rurka to ich naturalny domek :-) Poczekaj do wiosny!
UsuńPozdrawiam!
Podczytuję forum o wszelkich "gadach" latających i tam już na początku listopada radzili by wyciągać kokony. Pudełka są z dziurkami więc dobrze wietrzone. Podobno w rurkach narażone są na pleśń.. nie wiem, to dopiero pierwszy rok hodowli u nas, ale tak szczerze to mam ochotę je zostawić do wiosny w tych rurkach :) przecież w naturze doskonale sobie właśnie w ten sposób radzą, prawda?
UsuńWędzony łosoś.... pycha:) Pogodnych świąt życzę
OdpowiedzUsuńNa Mazurach wędzimy biały i żółty ser i udka z kurczaka pycha, ortodoksi wędzą boczek i kiełbasę, czasem też pstrągi i łososie, w Mrągowie można kupić takie pływające w basenach, pokazujesz palcem i dostajesz którego chcesz, nawet Ci go wypatroszą.
OdpowiedzUsuńZima cudnie u Ciebie wygląda w mieście zmarznięta brejowate bryły wszędzie.
Mój dziadek miał kiedyś pszczoły i mogłam się cieszyć prawdziwym miodem. W tej chwili mam tylko dwa ule ale pszczoły nie przychodzą. Może to i lepiej bo się ich raczej boję.
OdpowiedzUsuńZapach wędzonej rybki doleciał aż do mnie....Śniegu u mnie jest też dużo i -16 c....Cieplutko pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie się dowiem, jak taki ul dla murarek wykonać :)
OdpowiedzUsuńa u mnie śniegu ani grama :( miałam już nadzieję na białe Święta...
OdpowiedzUsuńwędzony łosoś to najlepsza ryba pod Słońcem! :D uwielbiam ją!
P.S: wiesz, że MOMAK po serbsku oznacza chłopaka ? ;P
Wiem :-) A skąd Ty wiesz??? Jesteś pierwszą osobą która wie że mój pies ma imię które coś oznacza:-)
Usuństudiuję slawistykę :) a mój język przewodni to właśnie serbski :)
Usuńprawdziwy rarytas taka własnoręcznie uwędzona ryba.... niestety ja nie umiem :(
OdpowiedzUsuńa twój pies to wypisz wymaluj jak mojej córki, tylko jej nazywa się Piksel....
pozdrowienia