środa, 23 lipca 2014

Jak Antoś i Roberto pletli cebulowe wianki...


 Nasza cebula nie wyglądała już najlepiej... szczerze mówiąc to wcale nie wyglądała, bo zeżarł ją mączniak... I jakoś tak spontanicznie wyszło, że zabraliśmy się dziś z Antosiem za wyrywanie... 
Witek ostatnio mało mi pomaga, bo trzyma sztamę z Dziadkiem (jeżdżą sobie na spacery, które nieodmiennie kończą się wizytą w sklepie na lodach...- nic dziwnego, że stracił zainteresowanie warzywami ;-)) W każdym razie, jak już cebulę wyrwaliśmy, to i jakoś ją do suszenia przygotować wypadało... Stanęło na warkoczach (takich, jak to je Monty Don przygotowuje) Jak tylko zabraliśmy się za wyplatanie (Antek dzielnie pomagał również i w tym zadaniu, podając mi po jednej cebulce, żebym się schylać nie musiała...), zza krzaków porzeczki wyłonił się nasz gość z Australii- Roberto i bez słowa dziarsko zabrał się do roboty :-) Nie mam pojęcia, czy Roberto już kiedyś cebulowe warkocze wyplatał, ale szło mu rewelacyjnie, a współpraca z Antkiem, pomimo bariery językowej, rozwijała się baaardzo owocnie! Zresztą, sami zobaczcie :-)





Pozdrawiam Was wszystkich bardzo mocno i lecę sprzątać domostwo, bo za dnia jakoś tak mi to nie wyszło ;-)

23 komentarze:

  1. Antonio i Roberto jak faceci pewnie nawet słów przy robocie nie potrzebowali :) a i tak się "dogadali" :)
    Praca pięknie im wyszła!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne wianki, zawsze mi się podobały, ale nie amm cebuli, Robero by się znalazł. Za mazurskim płotem jest taki jeden, ale coś mało teraz przyjeżdza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To leć Mnemo na bazarek po cebulkę i łap Roberta! Kto powiedział, że wianki to ze swojej muszą być??? Tylko kupuj taką z długimi ogonkami :-)

      Usuń
  3. Dziewczyno! ale cudny post nam zapodałaś...... uśmiechy przesyłam..... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super....Dzieci to cała nasza radość...Buziaki pa...

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja teściowa mawia-kto dużo gada ten mało robi a kto jaki do jedzenia taki też do roboty. Coś chyba w tym powiedzeniu jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... Antoś w ogóle jeszcze nie mówi a do roboty (czy szkodzenia) jest pierwszy :-)

      Usuń
  6. I Maly i Duzy mezczyzna do czegos sie przydali /smiech/!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj
    Wyplatali świetnie im to wyszło!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne zdjęcia z warzywnika. W takim stylu mi się marzy.... Jak na razie walczę z chwastami wieloletnimi ... z różnym skutkiem. Ale co tam do przyszłego sezonu daleko.
    Pozdrawiam kwieciście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przed założeniem warzywnika musiałam się niestety uciec do glifosatu...

      Usuń
  9. A jak je będziesz przechowywać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw powisi na słonku, a jak zbrązowieje to powieszę ją w stodole od dachem.

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny Twój Antoś i śliczne zdjęcia, widać że było fantastyczne popołudnie ;-)))
    Serdeczności ślę, K ;-)
    PS Poluję na wrotycz - też będą wianki u mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wrotyczu na potęgę... Jak chcesz mogę przesłać kilka krzaczków jesienią, albo nasion nazbierać :-)

      Usuń
    2. Zawsze mi się wrotycz podobał, nie wiedziałam tylko, jak się nazywa, dzięki Tobie już wiem! U mnie też straszna susza, cebula wyrwana.
      Anna

      Usuń
  12. To pomocnicy rewelacyjni. Taka pomoc... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pracowicie spędzony czas :)

    OdpowiedzUsuń